Nowe posty 41-60,61-...

20-08-2015 - Jednostka alfa a praca pod presją - Dzień 40

Czy charyzmy można nauczyć się i czy warto być przebojowym? Każdy z nas ma unikalne umiejętności, odmienną osobowość oraz inne predyspozycje do prezentowania określonego tematu na forum publicznym. Z pewnością charyzmy i przebojowości możemy nauczyć się od Roba Marshalla, z którym spotkaliśmy się dziś po raz kolejny. Rob przygotował dla nas wiele ćwiczeń i zadań, dyskutowaliśmy i prowadziliśmy liczne negocjacje. Na dzisiejszych warsztatach prowadzący wyznaczył nam wiele ambitnych zadań, których realizacja wymagała podjęcia trudnych decyzji. Konieczne było wytyczanie nowych ścieżek w podejmowanych działaniach, a także wyborów, które były nieoczywiste. We wszystkich decyzjach konieczne było wykazanie się zainteresowaniem i pasją, gdyż tylko tak możemy zrozumieć wyzwania stojące przed naukowcami w nowoczesnym świecie, w którym w parze powinny iść zarówno nowoczesność, jak i tradycja. Naukowcy muszą sprostać nie tylko wymaganiom stawianym przed nimi w postaci grantów i publikacji, ale także muszą odnaleźć się w świecie biznesu, gdyż w chwili podejmowania się realizacji projektów o charakterze aplikacyjnym konieczne jest wejście w skórę menadżera, sprzedawcy czy też marketingowca. W obecnych czasach naukowiec nie może myśleć wyłącznie lokalnie, ale konieczne jest szybkie dostosowanie do rynkowych trendów, a myślenie globalne jest pomocne w osiągnięciu celu. Dzisiejsze zajęcia miały na celu pokazanie także, że konieczne jest budowanie nie tylko profesjonalnego zaplecza badawczego, ale także inwestowanie w nowoczesną infrastrukturę jako element sprawnie działającego ekosystemu.

Musimy działać dynamicznie w zmieniających się warunkach na rynku, poszukiwać nowych rozwiązań oraz odnajdować się w nowych sytuacjach. Prowadzone przez nas dziś negocjacje ułatwiły testowanie różnych sposobów na rozwiązywanie konfliktów oraz ocenę ryzyka w biznesie, idącego w parze z nauką. Prowadzący skupiał się także na analizie relacji międzyludzkich w określonej grupie specjalistów, a także zmian w nich zachodzących w trakcie wykonywania rutynowych zadań oraz działania pod presją. Kluczowa była obserwacja oceny rozwoju sytuacji pod wpływem wielu czynników, nacisków zewnętrznych, presji czasu, kryzysów i konfliktów pomiędzy poszczególnymi jednostkami w grupie. Dzięki ćwiczeniom można było zdiagnozować liczne zjawiska zachodzące w relacjach w grupie oraz na jej podstawie opracować profesjonalne ekspertyzy pracy zespołowej, w trakcie badań czy też pracy nad wdrożeniem. Poznaliśmy strukturę zachowań organizacyjnych, a także kontroli mechanizmów zachowania w określonych sytuacjach, które ulegają dynamicznym zmianom szczególnie w praktyce biznesowej.

19-08-2015 - Audiencja vs przesłuchanie - Dzień 39, część II

Po zajęciach przyszła pora na kolację w Fitzwilliam College, a tuż po niej na spotkanie z Adeliną Chalmers, która posiada wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu szkoleń i warsztatów w zakersie prezentacji. Spotkanie to było przedsmakiem tego co czeka nas za kilka dni na warsztatach. Omawialiśmy różne sposoby prezentacji do odmiennych grup odbiorców oraz zagadnienia dotyczące różnych standardów kształcenia pracowników naukowych z uwzględnieniem nacisku na polepszanie umiejętności miękkich. Bez mentoringu ciężko samemu zgłębiać tajniki w wielu dziedzinach, dlatego spotkanie z Adeliną miało na celu polepszenie kompetencji miękkich wsród uczestników programu TOP 500 Innovators w Cambridge, które są uzupełnieniem kompetencji stanowiskowych, utalanych indywidualnie na jednostkach macierzystych. Wieczorne psotkanie było kreatywną burzą mózgów łącząc wiedzę, doświadczenie, postawę w stosunku do kariery naukowej oraz rozwoju badań, oczekiwania oraz wartości każdego z uczestników spotkania.

19-08-2015 - Ziarnko do ziarnka - Dzień 39, część I

Cyfry, liczby i numery, zliczanie, obliczanie i naliczanie, odsetki, procenty, opłaty, spłaty, nadpłaty i dopłaty to pojęcia znane każdemu. Czy musimy jednak zajmować się nimi w pracy naukowej? Czasem sama motywacja do działania nie wystarczy i szybko przeradza się ona w determinację, a z czasem nawet tylko próbę przetrwania, która wypala i zatraca kreatywność. Jak nie stracić zapału walcząc z wszechobecną biurokracją i jak trzymać nerwy na wodzy przy rozliczaniu projektów? Czy zakładając start-up powinniśmy zatrudnić księgowego, czy lepiej samemu koordynować finanse?

Zakładając nowe przedsiębiorstwo musimy koncentrować często więszkość uwagi na poszukiwaniu strategii przetrwania już od samego początku, gdyż mamy do czynienia z trudnymi warunkami otoczenia rynkowego. Kolejny etap rozwoju firmy wiąże się z koniecznością podejmowania zmian, jednak muszą być one przemyślane gdyż wiążą się z wypracowaniem strategii finansowych, nowymi źródłami finansowania i płynnością finansową.

Musimy na bieżąco wymieniać doświadczenia ze współpracownikami oraz pogłębiać wiedzę w zakresie sterowania finansami oraz kierunkami wykorzystania kapitału dostosowując się do nowych trendów na rynku. Musimy zastanowić się jakie podjąć działania gdy mała firma zaczyna stawać się dużym przedsięwzięciem i kiedy należy zatrudnić pomoc? Jak uniknąć szpiegostwa przemysłowego i komu ufać? Jak monitorować bieżące rozliczenia i koordynować przedsięwzięcia obarczone ryzykiem? Jak nie przekraczać planu na wybranych zadaniach i/lub paragrafach? Jak monitorować wolne środki w zakresie zadania na poziomie jednostki oraz całego budżetu przedsięwzięcia? Jak angażować wydatki w kwocie obciążającej plan finansowy naszego projektu oraz rozliczać zaangażowanie w jednostce budżetowej i jak ewidencjonować finanse? Jak inwestować w rozwój aby nie stracić kapitału, jak rozwijać firmę i budować markę? Ogólnie rzecz biorąc musimy odpowiedzieć dobie na pytanie jak zarządzać finansami i jakich decyzji unikać?

Pytań mieliśmy dziś bardzo wiele, a naszymi przewodnikami po raz kolejny byli David Gill oraz Alex Smeets. Dzięki dzisiejszym wykładom oraz warsztatom znaleźliśmy rozwiązania umożliwiające maksymalizację zysku przy efektywnym zarządzaniu i po raz kolejny utwierdzamy się w przekonaniu, że każde działanie wymaga planowania.

Po zakończonych warsztatach odbyliśmy kolejne spotkanie, które koordynował Grzegorz. Mowa o podjętej przez nas inicjatywie autorstwa Grzegorza - czasopiśmie poświęconym innowacji. Na razie nie będziemy zdradzali więcej szczegółów, ale zapewniamy, że prace nad nim sprawujemy w każdej wolnej chwili.

 

 

18-08-2015 - Skarbonka i napad na bank - Dzień 38

Będąc naukowcem nie wystarczy umiejętnie zarządzać finansami w jednym lub dwóch grantach. Nie ma nic impinującego w umiejętności przestrzegania narzuconego kosztorysu lub rozliczania faktur w terminie. Nie wystarczy złożenie podpisu albo zdobycie pieczątki, otrzymanie kilku konkurencyjnych ofert czy ogłoszenie przetargu. Planując komercjalizację wyników prac badawczych koniecznie jest wybieganie w przyszłość i umiejętne zarządzanie oraz znajdowanie substytutów danych rozwiązań w zależności od okoliczności w zmieniającym się świecie zdominowanym przez pieniądz. Konieczne jest tworzenie legendy od samego początku istnienia pomysłu i kreowanie wizerunku stawiając nieustannie na rozwój i ulepszenie, nawet jeśli wydaje się, że w danej chwili nie można ulepszyć badań/produktu/projektu. O tym i o wielu sposobach na zarządzenie finansami rozprawiał dziś Martin Rigby, Davis Gill i Alex Smeets.

 

Podstawą jest zarządzanie finansami w projekcie od samego początku w sposób taki, jakby to była najważniejsza inwestycja w życiu. Jeśli nam samym zależy na projekcie, to przełoży się to na jego pozytywny odbiór. Na dzisiejszych zajęciach, które odbyły się w St. John's Innovation Centre zajmowaliśmy się finansami i licznymi analizami projektów. Analizowaliśmy pro jekty, które zakończyły się sukcesem, jak i projekty, o których świat nigdy nie usłyszał gdyż zakończyły się fiaskiem już w pierwszych miesiącach lub latach z pozoru dobrze prosperując. Dziś nie tylko opracowywaliśmy wiele rozwiązań dla naszych projektów opracowywanych w placówkach macierzystych oraz w ramach projektów i-Teams, ale także pracowaliśmy nad ulepszeniem ekosystemu w Polsce. Dobra infrastruktura to nie wszystko i należy umiejętnie inwestować pieniądze, gdyż aparatura badawcza sama nie zmierzy, nie wytworzy reklamy i produkt sam nie sprzeda się. Dziś uczyliśmy się jak inwestować własne i cudze pieniądze, aby przede wszystkim skorzystał człowiek i to w sposób, który napędzi nie tylko naukę, ale również gospodarkę. Jeśli chcemy być konkurencyjnymi innowatorami na arenie europejskiej i międzynarodowej konieczne jest postawienie na innowację na etapie inwestycji w ludzi, a dopiero później w projekty. Wszystko zależy także od postrzegania samego projektu i traktowania go jako skarbonki bez dna, albo banku, który może niestety zostać kiedyś napadnięty. To wszystko dziś miało miejsce na zajęciach i zapewniamy Drogi Czytelniku, że rozpętaliśmy niemałą burzę, która jest zalążkiem zmian jakie będą coraz bardziej widoczne już niebawem.

17-08-2015 - Myślenie abstrakcyjne czyli LEGO® serious play w Business Judge School - Dzień 37

Słoneczny poranek rozpoczęliśmy spacerem do Judge Business School mieszczącej się vis a vis Muzeum Fitzwilliama. Budynek tejże uczelni pierwotnie pełnił funkcję szpitala, lecz nasze zaskoczenie było ogromne gdy po przekroczeniu drzwi znaleźliśmy się w bardzo nowoczesnym wnętrzu. Judge Business School znajduje się w samym sercu Cambridge. Wykłada w niej ponad 50 światowej klasy ekspertów, a sama szkoła oferuje różnorodne programy nauczania, w tym Cambridge MBA oraz Master of Finance Cambridge.
Zajęcia rozpoczęliśmy od wykładu Anne Miller nt. rozwijania twórczego myślenia. Anne swoją karierę rozpoczęła na Wydziale Inżynierii na Uniwersytecie w Cambridge. Jest wynalazcą różnorodnych produktów, począwszy od elektronarzędzi Bosch do systemu produkcyjnego Femidomu (zwanego "kobiecą" prezerwatywą!?). Anne, z 39 patentami na swoim koncie, jest prawdopodobnie jedną z najbardziej kreatywnych kobiet wynalazców na świecie. Ma ona olbrzymie doświadczenie w prowadzeniu szkoleń z wykorzystaniem czynników psychologicznych i organizacyjnych, które sprzyjają rozwojowi kreatywności. W 2007 roku została opublikowana jej pierwsza książka pt. "How to get your ideas adopted (and change the world)". Na początek odpowiadaliśmy na wiele pytań zadawanych w najmniej oczekiwanym momencie. Czy zdażyło Ci się zadać pytanie Drogi Czytelniku w taki sposób, że odpowiadający prosił o powtórzenie lub unikał odpowiedzi, gdyż pytanie było niejasne? Z góry zakładamy, że każdy ma za sobą przynajmniej jeden taki epizod. Nie jest sztuką zadać pytanie tak aby wpędzić odpowiadającego w kompleksy. Sztuką jest zadać pytanie tak aby odpowiadający miał okazję wykazania się, a pytanie to powinno być uzupełnione w konstruktywny komentarz. Dziś omawialiśmy wiele przypadków błędnie zadawanych pytań, nieumiejętnych i niekonstruktywnych odpowiedzi, omawialiśmy reguły panujące podczas rozmów z określoną grupą odbiorców, a także magię stosowanych słów kluczowych. Rozprawialiśmy na czas i z każdym pytaniem podnoszona była poprzeczka. Omawialiśmy dziś bariery stojące na drodze każdego innowatora, błędy popełniane w trakcie opracowywania innowacji, nakazy i regułu wyboru, kryteria oceny i odstępstwa od zasad.

Po zajęciach prowadzonych z pomocą piłek tenisowych przyszła pora na kreatywne projektowanie. Drugą część zajęć prowadził Andy Priestner specjalista w szkoleniach dotyczących rozwoju współpracy i kreatywności metodą LEGO® SERIOUS PLAY®. Szkolenie polegało na pracy z klockami Lego, używaniu ich jako formy ekspresji i środka przekazu. Zostaliśmy podzieleni na 4 grupy, a następnie każda grupa udała sie do własnej sali. Każda z grup pod okiem własnego trenera pracowała nad własną interpretacją pojęcia przedsiębiorczości oraz innowacji, a także nad wykorzystaniem zbiorowej inteligencji do budowy wspólnych ideologii. Celem szkolenia było poszerzenie świadomości na temat własnego potencjału i tego, w jaki sposób wpływa on na sukces i rozwój całego zespołu. Szkolenie metodą Lego Serious Play opiera się na czterech podstawowych fazach: zadanie pytania przez osobę prowadzącą kurs, zbudowanie przez uczestników odpowiedzi przy użyciu klocków lego (czyli powstanie modelu, któremu następnie przypisywana jest symbolika), prezentacja stworzonego modelu, a na koniec dyskusja pomiędzy uczestnikami na jego temat. Zajęcia poszerzyły naszą wiedzę o pozostałych członkach grupy. Konstrukcje stworzone przez kolegów oraz ich interpretacja były często zaskakujące dla pozostałych uczestników szkolenia. Wszyscy świetnie bawiliśmy się.


Ludzka kreatywność nie zna granic i dzięki klockom, będących dziś naszymi narzędziami pracy tworzyliśmy, projektowaliśmy i przedstawialiśmy, a wszystko musiało być abstrakcyjne. To dziś powstało wiele znaków towarowych, prototypy produktów, a nawet makiety infrastruktur i ekosystemów jakie chcielibyśmy stworzyć po powrocie ze stażu. Prowądzy doradzali oraz oceniali. Dzięki kilku prostym obserwacjom można było poznać osobowość i umiejętność do współpracy każego z uczestników. Istotny był dobór klocków oraz kolejność ich dobierania. Wystarczy Drogi Czytelniku na 6-ciu uczestników dać za mało niebieskich klocków, aby szybko okazało się kto będzie zarządzał, kto w grupie przyjmie postawę rozjemcy, a kto znajdzie rozwiązanie zastępcze. Dzięki prostym ćwiczeniom przedzielane były kolejne zadania i powstało wiele fascynującyh konstrukcji obrazujących nowe produkty. Praca z klockami pozwoliła na wyłonienie w grupie liderów, managerów strategów i badaczy.

Nie wiedzieliśmy, że zabawa klockami Lego może być tak wciągającym i kreatywnym ćwiczeniem, które wzmacnia więzi w grupie oraz jej wewnętrzną komunikację. Mamy nadzieję, że dzięki temu szkoleniu nauczyliśmy się, jak codziennie rozwijać swój potencjał kreatywny i jak go używać w ważnych dla nas momentach. Kreatywność była dziś numerem jeden. Strategia przyjęta przez prowadzących pozwoliła na usprawnienie wielu procesów przebiegających w trakcie stażu oraz efektywniejsze zarządzanie projektem badawczym. Z powodzeniem możemy napisać, że dzisiejszy dzień jest sponsorowany przez abstrakcję, kreatywność, rozwój i zarządzanie.

16-08-2015 - Gol! - Dzień 36

Dzisiejszy dzień spędziliśmy niedaleko Manchesteru oraz parku narodowego Peak District, w miejscowości Macclesfield. Miasteczko to choć niewielkie mieści wiele prężnie działających firm m.in. liczne laboratoria ma tutaj Astra Zeneca. Choć część uczestników pionierskiej edycji TOP 500 Innovators w Cambridge odwiedzi lub odwiedziło niektóre z tutejszych firm, to celem dzisiejszej wyprawy nie były wizyty w tychże właśnie placówkach, lecz spotkanie dotyczące recepty na sukces oraz podobieństw i różnic w polskim i brytyjskim systemie wspierania rozwoju. W trakcie stażu inicjujemy liczne spotkania ucząc się od najlepszych, a dziś z przyjemnością spędziliśmy popołudnie z Tomkiem Kuszczakiem, do niedawna bramkarzem w Manchester United, a obecnie grającym w Birmingham City.

Może wydawać się Drogi Czytelniku, że nauka ma niewiele wspólnego ze sportem, lecz jak się okazuje w sporcie należy walczyć o przetrwanie równie wytrwale jak w trakcie opracowywania technologii oraz wdrażania jej na rynek.
Tomek z charyzmą i entuzjazmem opowiadał o etapach pięcia się po szczeblach kariery, motywacjach do działania oraz punktach zwrotnych w karierze sportowca. Była to niezwykła okazja aby po raz kolejny poznać osobiście tytana pracy ze szklanego ekranu i nie tylko opowiedzieć o rozwoju polskiej nauki i programie TOP 500 Innovators, ale także otrzymać ogromną dawkę inspiracji, wiele cennych porad oraz jedyną w swoim rodzaju lekcję przetrwania w otaczającym nas świecie, strategicznego planowania oraz prezentacji. Po tak ekscytującym i stymulującym spotkaniu wracamy do Cambridge z zapałem do pracy i już planujemy kolejne wyprawy na spotkanie z inspiracją.


15-08-2015 - Cambridge czyli 31 sposobów na nagrodę Nobla - Dzień 35, cz. II

Jak już wspominaliśmy Uniwersytet w Cambridge składa się z 31 niezależnych kolegiów, a działalność akademicka słynie od stuleci z przełomowych badań we wszystkich dziedzinach. Od ewolucji, przez atom, po badania nad DNA i...nie sposób wymienić wszystkich teorii, które zostały tutaj opracowane i na zawsze zmieniły naukę.

Uniwersytet w Cambridge to 92 nagrody Nobla, a przełomowe teorie opracowywały wielkie umysły, które zna cały świat. To właśnie w Cambridge powstawała teoria ewolucji i to stąd wywodzą się najwięksi myśliciele w dziedzinie badań nad tymże zagadnieniem. Wydawałoby się, że kolegia te nie różnią się od siebie, jednak w rzeczywistości każdy college jest niepowtarzalny i posiada swój własny „klimat”. Podążając dziś śladami ewolucji pierwsze kroki postawiliśmy więc w kolegium, w którym niegdyś żakiem był sam Darwin, w Christ’s College. Następnie z Christ’s College powędrowaliśmy do kolegium nazwanego na cześć Darwina, z którego wywodzą się nobliści m.in. w dziedzinie chemii - Max Perutz, nagrodzony za badania nad strukturą hemoglobiny i mioglobiny, César Milstein, biochemik nagrodzony za badania nad przeciwciałami, Elizabeth Blackburn, biolog nagrodzona za badania nad telomerazą i inni. Warto również wspomnieć, że to właśnie tutaj miała miejsce rewolucja, gdy na tymże kolegium zaczęły lata temu studiować kobiety. Christ’s i Darwin College to nie jedyne miejsca, które udało się nam dziś odwiedzić, lecz najlepiej Czytelniku naszą wyprawę zobrazuje poniższy kolaż.


15-08-2015 - Nie tylko negocjacje - Dzień 35, cz. I

Niektórzy uważają, że negocjacje odbywają się tylko i wyłącznie pomiędzy sprzedawcą, a kupującym jednak odbiega to od rzeczywistości gdyż negocjuje każdy. Negocjujemy w pracy i w domu, z szefem, współpracownikami, domownikami, sąsiadami, kolegami i przyjaciółmi. Negocjacje przebiegają otwarcie lub za zamkniętymi drzwiami, jednak niezależnie od miejsca i stron, dobra negocjacja polega na porozumieniu. Szkolenia z negocjacji odbyliśmy wielokrotnie, jednak w życiu nie zawsze wszystko idzie tak jak przedstawia to literatura i musimy negocjować racjonalnie aby uzyskać oczekiwany efekt, a nie jakikolwiek efekt rozmów. Jak na sobotnie przedpołudnie przystało część z nas odbyła dziś wiele owocnych spotkań i wizyt w placówkach, w których w ramach współpracy po powrocie ze stażu będzie kontynuowane wiele prac badawczych i rozwojowych. Niezależnie od tematu prowadzonych dziś rozmów negocjacje są ekscytującym wyzwaniem i dziś...to właśnie negocjacje królowały.

14-08-2015 - i-Teams - powrót do przyszłości - Dzień 35

O wiele łatwiej oglądać nagrania wystąpień innych, niż własne, dlatego też przed nami kolejne emocjonujące zadanie. W miarę upływu czasu projekty i-Teams ewoluują, zadań w ramach projektu przybywa, a każde podsumowanie prac wygląda zupełnie inaczej. Dziś po raz kolejny prezentujemy, oceniamy i sami jesteśmy oceniani. Przed nami długie dyskusje i wymiana informacji, spotkania i konsultacje, rozwijanie skrzydeł z nowymi pomysłami oraz zderzenie z rzeczywistością, a wszystko prowadzone w intensywnym tempie i w dużym, interdyscyplinarnym zespole.

Czy nasze założenia dotyczące nowego modelu rozwoju projektu w różnych dziedzinach nauki oraz zastosowanie w różnych sektorach gospodarki sprawdzą się na dłuższą metę? Czy przygotowana przez nas infrastruktura jest wystarczająca do licznych interakcji pomiędzy członkami zespołu oraz pomiędzy zespołem i światem zewnętrznym? Jak właściwie nawiązać dialog ze światem zewnętrznym i zachęcić klienta aby został z nami? Jak odrzucić niektóre, nawet dobre pomysły na poszczególnych etapach rozwoju firmy, nie stracić motywacji? Jak prioryteryzować zadania zadania aby stymulować kooperację, a w nagłych sytuacjach improwizować bez szczególnej strukturyzacji pracy i nie popaść w skrajność w działaniach? Na dzisiejszych spotkaniach i-Teams prezentacje naszych postępów pracy były tylko ułamkiem popołudniowych warsztatów i opowieści o tym jak pielęgnować umiejętności merytoryczne i nie zasypać źródła charyzmy.

13-08-2015 - Satelita i pirat - Dzień 34, część II

Z siedziby ISIS Innovation dotarliśmy wprost do Brytyjskiej Agencji Kosmicznej. Zajęcia odbyły się w Harwell Centre przynależącego do Europejskiej Agencji Kosmiecznej. Z zewnątrz niepozornie wyglądający budynek odkrył tajemnice i przez długie godziny zapoznawaliśmy się z projektami oraz narzędziami pracy naukowców pracujących przy projektach, o których mogliśmy dotąd tylko pomarzyć. Dzisiejsze zajęcia były poświęcone innowacyjnym projektom, do których wykorzystywane są satelity. Jednym z warunków sukcesu w zaawansowanych projektach, na rozwój których zostały przeznaczone kwoty z przynajmniej siedmioma zerami, jest doświadczona kadra badawcza oraz efektywne zarządzanie zespołem projektowym. Tutaj liczy się nie tylko dobry pomysł i rynek, ale najważniejsze są zasoby ludzkie opracowujące metodykę badawczą i dzięki którym możliwa jest skuteczna realizacja projektów. Liczy się wiedza zobyta i ta, która zostanie pozyskana najszybciej jak to możliwe. Ważne są techniki i narzędzia w zarządzaniu projektem, dopasowane do uwarunkowań finansowych i organizacyjnych, przy optymalnym wykorzystaniu zasobów ludzkich oraz dostępnych narzędzi pomiarowych. Dziś omawialiśmy metody i procedury umożliwiające działanie przy jednoczesnie sprawnej komunikacji i minimalnym ryzyku.

Dzięki wizycie w tutejszym centrum innowacji mogliśmy wziąć udział w projekcie mającym na celu zwalczanie pirackich połowów ryb na morzu oraz w licznych zatokach u wybrzeży krajów nadbałtyckich. Przeanalizowaliśmy dziesiątki zdjęć satelitarnych i obserwowaliśmy postępy rozwoju projektów mających znaczenie na arenie międzynarodowej. Tutaj liczy się pasja, terminowość oraz spójność działań i należy pamiętać, że nie ma tu miejsca na pomyłki.

13-08-2015 - Rewolucja czy ewolucja - Dzień 34, część I

O poranku autokar zawiózł nas do siedziby ISIS Innovation, gdzie Huw Edwards omawiał pułapki zastawiane na naukowców w trakcie komercjalizacji wyników prac badawczych. Przeanalizowaliśmy różne ścieżki rozwoju wynalazków będących na różnym stopniu gotowości do wdrożenia na rynek i odkrywaliśmy wiele wspólnych mianowników wśród projektów, które z pozoru niepowowiązane tematycznie należy rozpatrywać w podobny sposób. Sprawdzaliśmy również te same zależności dla projektów w podobnej dziedzinie odkrywając, że nie ma uniwersalnego kryterium oceny dla podobnych projektów. Najważniejsze jest trzymanie ręki na pulsie i czas ewalucaji projektu względem jego realizacji, gdyż czas życia innowacji jest ma indywidualny charakter i zależy od bardzo wielu czynników, a w szczególności od zdolności wdrożeniowej.

To dzięki jej określeniu można znaleźć odpowiedź na pytanie czy wdrożenie będzie opłacalne, a jeśli już produkt zostanie wdrożony to czy powinno się przyjąć strategię ewolucji, czy też rewolucji. Czy iść z prądem i dokonywań zmian wdrażanej technologii tak aby nasz produkt znalazł zainteresowanie na rynku, czy też wprowadzać rewolucję innowacyjnym projektem pojawiającym się nagle? Sami musimy ocenić czy chcemy ewolucji lub rewolucji projektu i niezależnie od tego jaką ścieżkę obierzemy musimy być gotowi na stawienie czoła przeciwnościom, które wcześniej czy później pojawią się na drodze.

12-08-2015 - Czasopismo - Dzień 33, część II

Warszataty zakończyliśmy tuż przed kolacją, jednak to nie koniec atrakcji. Grzegorz trzyma rękę na pulsie aby jeszcze w tym roku wyszedł pierwszy numer czasopisma Innovation Impact i po raz kolejny z przyjemnością odbyliśmy spotkanie o Innovation Impact, czyli jednym z przedsięwzięć podjętych na stażu w Cambridge przez aktywistów z powołania.

To ostatni dzień na Uniwersytecie Oksfordzkim, więc staraliśmy się zagospodarować czas do ostatnich chwil wypełniając grafik tyloma spotkaniami i wieczornymi warsztatami na ile pozwoliły nam siły. Już jutro przed nami wyprawa do Agencji Kosmicznej oraz powrót do Cambridge.

12-08-2015 - Wieża i król - Dzień 33, część I

Zastanówmy się co jest bardziej ryzykowne. Jazda na lodzie czy na koniu? Latanie czy nurkowanie? Przebywanie pod gołym niebem w trakcie burzy czy na terenie zagrożonym lawiną w trakcie śnieżycy?
Jak przewidzieć katastrofę firmy jeśli niebezpieczeństwa czyhają na każdym rogu? Przygotowywaliśmy dziś wiele planów...katastrofy. Lepiej uczyć się na czyichś błędach i dziś właśnie analizowaliśmy wiele planów „katastrofy” jaka spotkała wiele firm niegdyś dobrze prosperujących. Nic nie zapowiadało upadku, a jednak nieumiejętne zarządzanie, zbyt agresywna konkurencja lub zbyt dynamiczna zmiana rynku doprowadziła do bankructwa wielu gigantów lub młodych wizjonerów. Czy ryzyko należe omijać, unikać go? Zdecydowanie nie! Pomocna będzie analiza PESTL, gdyż jedno jest pewne. Jeśli coś ma pójśc nie tak, to w jednym czasie wszystkie niepowodzenia skumulują się i musimy być przygotowani na wszystkie ewentualności...wszak prawa Murphy’ego obowiązują nie od dziś.
Kolejny dzień zajęć z Huw Edwardsem z Cambridge Enterprise to mniej wykładów, a więcej różnego rodzaju ćwiczeń, których celem była poprawa naszych zdolności komunikacji i współpracy w grupie w trakcie zagrożenia ryzykiem. Bardziej niebanalna była natomiast forma. Huw omawiał m.in. aspekty bycia przez inwentora potencjalnym inwestorem. Analizowaliśmy wiążące się z tym ryzyko oraz zarządzanie zasobami ludzkimi, gdyż tylko odpowiednia osoba w odpowiednim miejscu i czasie może sprostać licznym przeciwnościom na drodze do sukcesu. Za pomocą licznych ćwiczeń m.in. projektowaniu logo "bio-beetroot spreadóra okazała się niezmiernie pomocna w trakcie wdrożenia produktu na rynek, niezależnie od tego na jakim etapie gotowości do wdrożenia znajduje się w danej chwili.

Dla przykładu, czy probowałeś kiedyś Czytelniku zbudować jak najwyższą wieżę, mając do dyspozycji tylko papier oraz taśmę klejącą? Pewnie nie, a gdyby nie Huw nie zrobiłby tego nikt z nas. Dokładniej rzecz ujmując na potrzeby świczenia zostaliśmy podzieleni na kilka mniejszych grup z których każda dostała do dyspozycji kartki A4, taśmę klejącą oraz polecenie: proszę zbudować najwyższą możliwie wieżę. Nie tylko nie dysponowaliśmy wystarczającą iloscią nożyczek, ale równeiż czas na to zadanie był mocno ograniczony. Pomimo swojej prostoty, ćwiczenie zmuszało nas do szybkiej burzy mózgow i umiejętności klarownego przedstawiania swojego pomysłu, tak, by był on zrozumiały dla pozostałych uczestników grupy. Ciekawie było też na koniec obserwowanie, jak różne były podejścia różnych grup do zadanego tematu.

Ale budowanie wież to nie wszystko. Wcielaliśmy się również w doradców Wilhelma Zdobywcy i Harolda II. A wszystko w jednym celu: uczyć się planowania, zarządzania oraz komunikacji nie tylko w chwilach wzlotu, ale przede wszystkim podczas zagrożenia! Dzisiejsze zajęcia były nie tylko pouczające oraz inspirujące. Były lekcją komunikacji, strategicznego planowania, dyplomacji i przez długi czas będziemy wracali do chwil spędzonych na tychże warsztatach.

11-08-2015 - Nakazy, zakazy, zasady czyli co Ci wolno Naukowcu a czego nie - Dzień 32

Jak zapewnić badania wysokiej jakości? Jak sprawić aby wyniki były wiarygodne począwszy od pranowania po wszelkie raporty i sprawozdania? Czy instrukcje obsługi aparatury lub wielostronicowe nudne opisy kart charakterystyk napisano z przekory aby utrudnić życie użytkownikowi? Dzisiejsze zajęcia były poświęcone nakazom i zakazom, normom i regułom, opisom, instrukcjom, wskazówkom, zaleceniom, dyrektywom, rozporządzeniom i ukazom, a wszystko po to aby poznać system norm gwarantujący porządaną jakość prac i badań laboratoryjnych. GLP (Good Laboratory Practice) czyli dobra praktyka laboratoryjna to nie tylko zasady dla chemików. Praktyka czyni mistrza i dzisiejsze warsztaty pozwoliły nam na sprawdzenie kompetencji w wielu dziedzinach. Już po pierwszych minutach warsztatów przekonaliśmy się, że GLP to dla każdego coś dobrego i bliskie spotkania trzeciego stopnia z regułami okazały się być niezmiernie interesującym zagadnieniem.

W dniu dzisiejszym zajęcia prowadził Huw Edwards, na co dzień doradca w zakresie rozwoju innowacji. Prowadzący ten posiada rozległe doświadczenie w transferze wiedzy do biznesu i przemysłu oraz w prowadzeniu różnego typu projektów w Wielkiej Brytanii i innych krajch. Jest też ekspertem Komisji Europejskiej w obszarze Mikro- i Nanotechnologii. Prowadzony przez niego wykład poruszał bardzo wiele aspektów, jak choćby dobrej praktyki laboratoryjnej czy dobrej praktyki produkcji, a warsztaty były inspirującym wyzwaniem wywołującym lawinę dyskusji oraz interakcji.

Na nieszczęście prowadzącego zaangażowani w zajęcia byliśmy gotowi na więcej . Zajęcia ukończyliśmy o wiele później niż zakładano, gdyż im więcej przeszkód napotkaliśmy tym bardziej zbieraliśmy szyki aby je pokonać. Dzięki pomysłowości prowadzącego dyskusje o GLP nie miały dziś końca i z niecierpliwością czekamy na więcej.

10-08-2015 - W kamiennym kręgu - Dzień 31

Jak już wcześniej wspominaliśmy czasem weekend bywa tutaj dłuższy. Dziś kolejny dzień wolny od zajęć, jednak nie oznacza to zupełnego braku obowiązków. Popołudnie należy do i-Teams i spotkań szkoleniowych oraz koordynacji podjętych inicjatyw, lecz poranek rozpoczynamy w Stonehenge, tym razem jeszcze większą grupą.

Kamienne elementy słynnego kręgu ważą po 50 ton każdy i pokonały kilkaset kilometrów z rejonu Preseli Hills walijskiej góry Carn Menyn zanim stanęły w miejscu, w którym są po dziś dzień. Na podstawie wykopalisk archeologicznych oraz badań szkliwa z zębów pobranych ze szkieletów z okolicznych grobowców potwierdzono, że budowniczy historycznej budowli z kamienia pochodzili właśnie z rejonu, z którego przetransportowano skalne bloki. Stonehenge warto odwiedzić w różnych porach roku, a dziś dzięki pogodowym zawirowaniom mieliśmy okazję przekonać się jak najstarszy zabytek na Wyspach Brytyjskich wygląda zarówno w letnim słońcu, jak i w jesniennym deszczu.

Po wyprawie do Stonehenge dotarliśmy do Salisbury słynącego z orgomnej katedry. Dziś w gazecie lokalnej wyczytaliśmy, że przed kilkoma dniami z katedy zeskoczyło dwóch spadochromiarzy i tym bardziej byliśmy ciekawi tego miejsca. Ta gotycka budowla powstaława przez sto lat, począwszy od 1220 r. i pomimo tego, że stoi on ana grząskim terenie, dzięki solidnym fundamentom będzie nadal cieszyła zwiedzających przez kolejne stulecia.

Warto wspomnieć, że to właśnie wczoraj dołączyła do nas druga grupa innowatorów przybywając z Cambridge. Możnaby nas określić naukowymi szaleńcami, gdyż rozglądając się dookoła spostrzegliśmy wiele możliwości wspólnego działania, ale o podejmowanych przez nas inicjatywach i odkrywanych naukowych tajemnicach Drogi Czytelniku już niedługo.

Odbyliśmy spotkania zespołów i-Teams, kolejne zebrania dotyczące przedsięwzięć, które podjęliśmy już w trakcie pobytu w Cambridge i planowych działaniach na nadchodzący tydzień oraz na na czas po powrocie ze stażu. Spośród wielu burz mózgów dzisiejszy wieczór jednak zdecydowanie należał do spotkania "czasopismowego", które jak zwykle profesjonalnie poprowadził Grzegorz.

09-08-2015 - Od Beauchef, przez Beaucheif do Beachy Head... - Dzień 30

Przekonaliśmy się, że wybrzeże wybrzeżu nie jest równe i nie mogliśmy odmówić sobie kolejnej wizyty na klifach, tym razem białych jak śnieg i najwyższych w Wielkiej Brytanii. Historia tego miejsca rozpoczyna się na dnie morskim w kredzie i ciągnie się po dziś dzień. Dzięki kenozoicznym wypiętrzeniom możemy podziwiać jedyne w swoim rodzaju białe klify, na których można poczuć się jak na krańcu świata.

Nazwa miejsca pochodzi z francuskiego i jak się okazuje nie ma nic wspólnego z plażą. Francuzi nazwali to miejsce pięknym cyplem, jednak od niemal 300-tu lat ostatecznie nazwa stanęła na Beachy Head. Pomimo wielu bitew, walk i wojen rozegranych u podnóża klifów, miejsce to zdaje się być nietknięte przez upływający czas. To właśnie tutaj rozegrała się bitwa o Portland, 37 lat po niej bitwa o Bechy Head, w trakcie Pierwszej Wojny Światowej kolejna bitwa o Beachy Head, w której zatonęło 30 statków handlowych, a w czasie Drugiej Wojny Światowej Królewskie Siły Lotnicze (RAF) postawiły na klifach stacje radarowe i nadajniki radiowe o sile odbioru sygnału z Wieży Eiffla. Jednak Beachy Head to nie tylko bitwy i widziało one o wiele więcj. Miały tu miejsce liczne sceny filmowe m.in. z Jamesa Bonda skaczącego na spadochronie, latarnia morska została uwieczniona w Harrym Potterze, prowadzone tu były nagrania teledysków, audycji radiowych, a także spotkania literackie i wiele innych.

Spośród błękitu morza z wód wystaje zabytkowa latarnia morska, wybudowana zaledwie 113 lat temu. Ze względu na postęp technologii w systemach nawigacyjnych zaledwie kilka lat temu latarnia została wyłączona, jednak przez 100 lat uratowała wiele statków przez klifami zlewającymi się z wodą w nader często występującej tu mgle. Zanim latarnia powstała miejsce to choć niebezpieczne było traktowane przez wielu żeglarzy, zwłaszcza średniowiecznych, jako azymut w podróżach morskich. Dziś klify są ozdobą wybrzeża i choć poza nimi nie ma tu wiele...spędziliśmy tu cały dzień i najchętniej zostalibyśmy jeszcze dłużej.

Wracając z klifów zawędrowaliśmy do stojącego na czarnej skale z czasów paleolitu nadmorskiego Brighton, leżącego zaledwie godzinę drogi od Bechy Head i będącego niegdyś letnią stolicą Anglii. Historia Brighton rozpoczęła się już w V w.n.e. kiedy to pojawiają się pierwsze wzmianki na temat saksońskiej wsi Beorthelm, zwanej także wsią lub farmą Beorthelm (Beorthelmes tūn). Początkowo mieszkańcy żyli tu rybołówstwa oraz upraw, lecz w chwili powstania pierwszego kościoła na początku XII w. Brighton rozrosło się i słynęło także z handlowisk mięsa, kukurydzy oraz z corocznego targu znanego w najdalszych zakątkach Anglii.

Rok 1514 pogrążył miasteczko najazdem Francuzów równających go z ziemią i palących wszystko co napotkali na swej drodze, jednak zaledwie 64 lata później Brighton odrodziło się z popiołów. Niestety bitwy i wojny na tych terenach w XVII i XVIII w. nie oszczędziły miasteczka. Im bardziej rozrastało się, tym częściej spotykały ją nieszczęścia i choć w czasie I-szej i II-giej Wojny Światowej nie zostało ono zupełnie zniszczone, to mieszkańcy mogli odetchnąć z ulgą dopiero około roku 1950 kiedy to powstały nowe budynki przemysłowe zapewniające liczne miejsca pracy, a 12 lat później Uniwersytet.

Obecnie Brighton jest miejscowością turystyczną o czym przekonaliśmy się bardzo szybko. Turystów przyciąga jednak nie tylko bliska odległość od Londynu, ale także liczne ogrody, parki, muzea i wyniosłe budowle m.in. pawilon królewski z XVIII w. wybudowany w stylu indyjskim i będącym dumą tego miasta.

08-08-2015 - Aqua et ventus - Dzień 29

Staż TOP 500 Innovators jest nie tylko próbą sił i przygodą. Podczas pobytu mamy możliwość zagospodarowania wolnego czasu na wiele sposobów, a głodni wiedzy i ciekawi świata nie możemy doczekać się kolejnej wyprawy w nieznane. Część z nas wybierze się dziś do Londynu, część zostanie w St. Cathrine College aby prowadzić spotkania, a jeszcze inni pojadą na drugi koniec wyspy aby odkrywać tajemnice Wielkiej Brytanii.

Dzisiejszy wpis poświęcimy jednak podróży po wyspie, w której uczestniczyła połowa grupy. Wyprawę rozpoczęliśmy o świcie wyruszając do tzw. łaźni czyli Bath, miasta zbudowanego przez Rzymian. Zamysłem budowniczych było utworzenie łaźni - Aquae Sulis w miejscu występowania wód geotermalnych oraz świątyni, która z czasem stała się nie tylko miejscem religijnym, ale także kulturowym. W ciągu stuleci przeznaczenie łaźni zmieniało się i pomimo, że pierwotnie uznawano to miejsce za uzdrowisko, z czasem przybrało ono charakter SPA i obecnie o leczniczych wodach nikt tutaj nie usłyszy. Przez wieki Bath odwiedzali pielgrzymi, lecz od chwili nadania mu praw miejskich w 1590 r. miasto stało się miejscem wypoczynkowym wielu władców, a dziś zamiast pielgrzymów przeżywa najazd tysięcy studentów i turystów. Królewskie ogrody Wiktorii, Ogród Krajobrazowy Prior Park, liczne muzea, kościoły na każdym rogu, most Pulteney i wszechobecna wyniosła zabudowa będąca perłą architektury brytyjskiej sprawiają, że miejsce to chce się odwiedzić ponownie.

Z Bath wyruszyliśmy do Bristol, jednak nie sposób było ominąć zjawiskową przystań w Clavedon. Miejsce to znaleźliśmy na liście obiektów narodowego dziedzictwa kulturowego. Z kolei mapę z listą wszystkich obiektów na wyspie odkryliśmy w trakcie wizyty w Stonehenge i w trakcie każdej podróży w głąb Wielkiej Brytanii przydaje się ona niezmiernie w odnajdowaniu kolejnych pereł.

Molo w Clavedon zbudowane w stylu wiktoriańskim pamięta jeszcze czasy parowców, a za niespełna pięć i pół dekady będzie obchodziło swe dwusetne urodziny. Spacerując po molo odnosi się wrażenie, że czas tutaj zatrzymał się na dłużej. Deski pokrywają tysiące mosiężnych tabliczek, z każdego odcinka molo linia brzegowa wygląda zupełnie inaczej, a na końcu pomostu znajduje się kawiarnia, w której można zjeść ciasta wypiekane przez mieszkańców, wypić aromatyczną kawę, której nie powstydziłby się niejeden barista lub wypić tradycyjną herbatę. Dzięki wizycie w kawiarni możemy dowiedzieć się więcej o historii tego zjawiskowego miejsca i zapewniamy Drogi Czytelniku, że Clavedon warte jest odwiedzenia.

Niebo przybrało ciepłe odcienie, dlatego też z Clavedon wyruszyliśmy do Bristolu, w którym dziś odbył się Międzynarodowy Zlot Balonów. Nie udało się już dziś odwiedzić serca miasta, jednak z niecierpliwością oczekiwaliśmy na przelot nad miastem smoka.

Po dzisiejszej wyprawie pod raz kolejny stwierdzamy, że doba powinna mieć przynajmniej 30 h.

07-08-2015 - Certyfikaty - Dzień 28 - cz. III

Po prezentacjach i opiniach ekspertów odetchnęliśmy z ulgą, choć nie było łatwo. Szczególnie trudne było wysłuchane nagrań poprzednich prezentacji i porównanie ich z dzisiejszymi. Pytania niejednoktornie były skomplikowane i podchwytliwe, ale udało się odpowiedzieć zarówno na merytoryczne w danej tematyce, pytania pod kątem dalszego rozwoju projektu, jak i pytania z pogranicza ekonomii i biznesu. Teraz pora na dalszy rozwój wydarzeń...

W Oxfordzie zostaniemy jeszcze około 144 godziny, lecz nic nie stoi na przeszkodzie aby certyfikaty uczestnictwa w szkolaniech na tutejszym Uniwersytecie wręczyć już dziś. Rozwiązanie to choć dziwne ma ukryty cel. Jeszcze nie pora na wyjazd zatem zamiast "hugs & cries" możemy spokojnie skupić się na "hugs". Tym sposobem nie odczuwamy nieubłagalnie pędzącego czasu i jeszcze przez kilka dni będziemy cieszyli się wspólnie spędzonymi chwilami w Oxfordzie.

07-08-2015 - Starcie tytanów czyli ocena pracy zespołów i-Teams - Dzień 28 - cz. II

Za nami kolejny tydzień doskonalenia warsztatu w zakresie prezentacji i negocjacji, wielogodzinnych spotkań, wykładów, licznych rozmów i konsultacji, a przede wszystkim wiele konstruktywnej krytyki oraz strategicznego planowania. To już czwarty tydzień pracy nad projektami i-Teams i jak co tydzień przyszła pora na podsumowanie i ocenę postępów prac całej grupy.

Ta część zajęć ma na celu pokazanie jak istotna jest współpraca. Nie wystarczy wybranie prelegenta, szczególnie jeśli nie jest on inwentorem wynalazku. Wkład całej grupy w rozwój projektu będzie widoczny już po pierwszej minucie prelekcji. Po prezentacjach mają miejsce długie dyskusje i od dobrego przygotowania grupy do konfrontacji z ekspertami zależy dalszy los projektu rozwijanego w ramach programu i-Teams.

07-08-2015 - Tu i teraz - Dzień 28 - cz. I

Wpływ...na kogoś, na czyjeś decyzje, wybory, czynności... Możemy mieć wpływ na wiele osób i działań, jednak jesteśmy TU i TERAZ po to aby poprzez Nasze decyzje, wybory i czynności mieć wpływ na przyszłość. Jeżeli chcemy zmieniać świat musimy zacząć od własnego podwórka i nikt nie zrobi tego za nas. Ciężko zmieniać świat w pojedynkę, ale w grupie siła. Grupa to coś więcej niż lider i podwładni. Grupa to sprawnie działająca maszyna, w której każdy odgrywa równie ważną rolę i jeśli chcemy mieć wpływ na przyszłość nauki, musimy tę maszynę pielęgnować.

Dzisiejsze zajęcia polegały na łowieniu pereł w morzu pomysłów przez dobrze naoliwioną maszynę, złożoną z grupy innowatorów i entuzjastów. Stuart Wilkinson pomógł nam obrać właściwy tor i debatowaliśmy na temat wpływu na rozwój nauki oraz nici połączenia ze światem poprzez współpracę z gospodarką.

Nie czas na konkluzje, gdyż jesteśmy dopiero na półmetku dzisiejszych warsztatów, lecz po intensywnych rozmowach możemy pozwolić sobie krótki wniosek. Badania naukowe na zawsze zmieniły świat. Niezależnie od epoki i zaplecza badawczego pęd do nauki i myśl technologiczna prowadziły do postępu i wpływu na przyszłość kolejnych pokoleń innowatorów. Świat jest w zasięgu ręki, jednak bez współpracy, zaangażowania w działania oraz inwestycji w zasoby ludzkie na zmiany będziemy czekali dekadami.

06-08-2015 - Pod gołym niebem - Dzień 27 - cz. II

Spotkanie biznesowe nie musi być przytłaczające, nudne i zakończone żmudnymi raportami. Wręcz przeciwnie! Profesjonalne rozmowy można prowadzić także pod gołym niebem w postaci tzw. garden party. Taka forma spotkań szczególnie przypadła nam do gustu gdyż jest idealną okazją do nawiązania nowych kontaktów, rozmów, wymiany poglądów, a także doświadczeń. Dzisiejsze garden party odbyło się w Balliol College, będącego jednym z najstarszych kolegiów Uniwersytetu w Oxfordzie i leżącego w samym sercu miasta. Nie będziemy zanudzali Czytelników przebiegiem spotkania, dodamy tylko, że rozmowy przebiegły pomyślnie. Wieczór spędzimy na szlifowaniu prezentacji i-Teams gdyż na nasze wystąpienia przybędą kolejni specjaliści. O tym jednak już jutro...

06-08-2015 - Czego Oni chcą? - Dzień 27 - cz. I

Fizyk, chemik, biolog, botanik, materiałowiec, lekarz, technolog, elektronik, informatyk, geolog, ekonomista...brzmi znajomo? To tylko część specjalistów w gronie uczestników stażu TOP 500 Innovators w Cambridge i Oxford. Dynamiczny rozwój nowych technologii umożliwia puszczenie wodzy fantazji i prowadzenie projektów badawczych, o których zaledwie trzy dekady temu kręcono filmy Sci-Fi. Czy botanik może mieć wpływ na rozwój badań nad przetwarzaniem energii świetlnej w elektryczną, a lekarz na kierunek badań nad nowymi plastikami? Obecny stan wiedzy i dostęp do zaawansowanej aparatury w niemal każdym laboratorium badawczym pozwala na prowadzenie badań we wszystkich dziedzinach, a pomoc specjalistów z odległych dyscyplin jest nieoceniona. Odpowiedź zatem brzmi: Tak!

Badania interdyscyplinarne pomimo swej specyfiki często pozwalają na uzyskanie zaskakujących wyników, a dzięki zróżnicowanej specjalizacji współpracowników można uzyskać świeże spojrzenie na stary problem i szybsze znalezienie rozwiązania. Szeroki wachlarz umiejętności każdego członka zespołu będących wypadkową specjalizacji pozwala na częste burze mózgów i skuteczniejszy rozwój projektu. Czy potrzeba czegoś jeszcze? Obok myśli przewodniej i potencjału ukrytego w zasobach ludzkich niezwykle istotny jest również marketing.

Na dzisiejszych zajęciach obalaliśmy mit, że sprzedawcą trzeba się urodzić. Poznaliśmy wiele ścieżek, które należy przebyć aby poznać cechy skutecznego marketingu. Omawialiśmy profile technologii oraz sprzedaży, siłę przekazu informacji w mediach, magiczną moc strony internetowej, a co najważniejsze pracowaliśmy nad własnymi projektami przekonując się, że przygotowana przez nas ulotka czy reklama ma niedostateczną/wystarczającą/przekonującą siłę przekazu. Już za kilka godzin czeka nas spotkanie z inwestorami, naukowcami i przedsiębiorcami zaproszonymi na tzw. garden party. Nie z każdym uda się porozmawiać i przekonać do naszych idei dlatego przygotowane przez nas materiały mają "mówić za nas" i pokazać potencjał opracowywanego projektu i-Teams. Każdy miał dziś okazję wcielić się w rolę specjalisty od marketingu i sprzedaży. Wydawałoby się, że branże te są mało istotne w pracy badacza, lecz po intensywnych warsztatach i zaczerpnięciu porad specjalistów m.in. Jima Donaldsona, Jamesa Patersona i Malcolma McCulloch, przekonalismy się, że są one bardzo przydatne.

05-08-2015 - 512 dla pełnego rachunku - Dzień 26 - cz. II

Często zastanawiamy się, gdzie podziała się unikalność pomysłów. Koncerny prześcigają się we wprowadzaniu nowych produktów na rynek, jednak wystarczy rozejrzeć się dookoła aby zauważyć wszechobecne kopie. Nowy samochód, okrzyknięty przez producenta mianem innowacyjnego, niewiele różni się od wielu modeli od dawna poruszających się po szosach. Podobnie jest z telewizorami, tabletami, komputerami czy telefonami. Patrząc głębiej...czym różni się aplikacja A od B i czy można jeszcze wymyślić coś nowego i unikalnego?

Mawiają, że potrzeba jest matką wynalazku...i nie sposób się z tym porzekadłem nie zgodzić. Sam proces tworzenia nowych rozwiązań, zwłaszcza informatycznych, nie prowadzi do innowacyjnego pomysłu. To potrzeba napędza kreatywność, zaangażowanie i pozwala na wdrażanie w życie najciekawyszych pomysłów. Najprostsze i najatrakcyjniejsze rozwiązania często przychodzą nieoczekiwanie, więc jakie kroki należy podjąć tuż po okrzyku „Eureka!” aby wdrożenie nie ciągnęło się jak backup nad ranem?

Na dzisiejszych warsztatach zagościł także Tim Fernando, twórca aplikacji Esplorio przedstawiając nam różne ścieżki, od chwili powstania pomysłu do algorytmu wdrożenia. Dzięki poradom specjalistów o wiele łatwiej będzie nam podjąć kolejne kroki w rozwijaniu technologii w ramach projektu i-Teams oraz w zaimplementować porady w projektach prowadzonych w placówce macierzystej.

05-08-2015 - TOP 512 - czyli informatyczne podejście do sprawy - Dzień 26 - cz. I

Prawa panujące w świecie ochrony własności intelektualnej towarzyszą nam od początku stażu, jednak w zależności od dziedziny prowadzonych badań procedury wdrożeniowe mogą mieć różne tempo i stopień zawiłości. W dniu wczorajszym warsztaty pomogły nam lepiej poznać zasady panujące przy wdrożeniu technologii o charakterze medycznym lub farmaceutycznym, a dziś czekała na nas kolejna porcja zagadnień, przykładów i zadań, lecz o zupełnie innej tematyce.

Technologia idzie naprzód w zatrważającym tempie i jeśli rozwiązanie nie zostanie wdrożone na rynek w odpowiednim momencie to zostanie ono zapomniane równie szybko jak powstało. Czas odgrywa tutaj kluczową rolę, a pułapek jest wiele i często pojawiają się one w najmniej oczekiwanej chwili. Jak prawnie chronić oprogramowanie, kod źródłowy i po co nam znaki towarowe? Jak chronić stronę WWW i bazy danych, jakie są różnice pomiędzy umowami licencyjnymi na oprogramowanie i kto właściwie ma prawa do modyfikacji oprogramowania? Dzisiejsze warsztaty pokazały, że w każdej branży musimy uważać na zagrożenia i choć w sektorze informatycznym nie musimy borykać się z pułapkami czyhającymi w trakcie prowadzenia długotrwałych badań klinicznych, to operujemy na rozwiązaniach wśród których panują odmienne zasady. Nie jest łatwo chronić wytwór pracy z ekranu komputera, lecz po dzisiejszych warsztatach z Mireyą McKee i Garethem Rogers podążanie za białym króliczkiem będzie o wiele prostsze.

04-08-2015 Protokół dyplomatyczny - Dzień 25 - cz. II

Ciężko perktraktować bez zachowania norm stosowanych w kontaktach pomiędzy osobami reprezentującymi różne instytucje i urzędy. Podstawą jest zachowanie spokoju, szeroko rozumianej etykiety, a także wykluczenie nieporozumień i sporów. Protokół dyplomatyczny to nie tylko ogół prawideł obowiązujących każdego dyplomatę. Jest to narzędzie ułatwiające komunikację i polepszenie relacji pomiędzy negocjatorami zarówno w życiu codziennym, jak i w pracy, a historia protokołu dyplomatycznego sięgająca Kongresu Wiedeńskiego od dwustu lat pomaga uniknąć wielu potknięć i wpadek na oficjalnych spotkaniach.

W rękach niedoświadczonego oratora nawet najciekawsze zapisy historyczne i zasady protokołu mogą mieć działanie nasenne, lecz na szczęście nasze szkolenie prowadzone było wyśmienicie. Marcin Kurek przeprowadził nas przez fundamenty protokołu wraz z genezą zasad i nie obyło się bez zajęć praktycznych dzięki którym przekonaliśmy się na własnej skórze, że to praktyka czyni mistrza.

O protokole można rzec wiele, więc szkolenie ukończyliśmy na kilka minut przed północą. Nie sposób poznać wszystkie tajniki w tej dziedzinie w jeden wieczór, więc pomimo napiętego planu dodatkowych spotkań, konsultacji i warsztatów, protokół dyplomatyczny zawita ponownie w Oxfordzie już za kilka dni.


04-08-2015 Sztuka negocjacji - Dzień 25 - cz. I

Negocjacje nie są walką, a dialogiem prowadzącym do uzyskania porozumienia. Definicji negocjacji jest wiele jednak sztuką jest jednoczesne osiągnięcie zamierzonego celu i pozostawienie przeciwnika z poczuciem zadowolenia z przeprowadzonych rozmów.

Umiejętność pertraktowania zdaje się być najważniejsza dla każdego przedsiębiorcy, lecz pomimo, że szkół negocjacji jest wiele, a podręczników tysiące, wiedza tajemna ukryta jest w praktyce. Wydawałoby się, że negocjacje nie mają wiele wspólnego z nauką, lecz nic bardziej mylnego! Są one konieczne na każdym etapie rozwoju kariery naukowca, w codziennych sytuacjach ze współpracownikami, studentami oraz przełożonym, a na efekt końcowy ma wpływ wiele czynników. Jednym z najistotniejszych jest jednak nasze podejście.

Dzisiejsze warsztaty pozwoliły nam na wzbogacenie wiedzy o sztuce osiągania kompromisu i na przekonanie się na własnej skórze czy jesteśmy gotowi do trudnych rozmów z przedsiębiorcami oraz inwestorami. Pod okiem Alexandry Bush i Michaela Bbogoro przygotowywaliśmy się do trudnych rozmów po czym pod presją czasu prowadziliśmy intensywne negocjacje dotyczące podpisywania licencji, będących istotą dalszego losu wielu projektów.

03-08-2015 Szkiełko i oko - Dzień 24 - cz.III

Stereoptypowo naukowiec zajmuje się zwykle tylko badaniami podstawowymi, wyłącznie w obrębie środowiska akademickiego prezentując wyniki badań za pomocą publikacji i wystąpień konferencyjnych. Czy warto iść tą drogą? Gdzie i jak zaplanować badania w nowej tematyce lub o charakterze aplikacyjnym i jak rozwijać projekt, aby produkt był na fali przez długi czas? Jak znaleźć złoty środek w komunikacji z innymi naukowcami i poza środowiskiem akademickim?

Po intensywnej grze symulacyjnej i popołudniowych warsztatach pozwalających na odpowowiedzenie na te pytania z niecierpliwością wyczekiwaliśmy dalszego ciągu zajęć. Z polskim akcentem rozpoczęczliśmy spotkanie poświęcone oxfordzkiej nauce i recepcie na sukces. Gospodarzem wieczoru była prof. Marta Kwiatkowska wykładająca na tutejszym Wydziale Informatycznym. Na spotkaniu poruszyliśmy zarówno tematy omawiane na porannych warsztatach, jak i nowe w zakresie poszukiwania inspiracji naukowych, przydatności, wdrażania i komercjalizacji badań naukowych. Omówiliśmy także różnice pomiędzy systemem brytyjskim i polskim w zakresie badań naukowych a postulatem innowacyjności.

Podsumujemy spotkanie dwoma słowami: inspiracja i kreatywność. Otrzymaliśmy wiele cennych wskazówek, dzięki którym nawiązywanie współpracy i wdrażanie w życie nowatorskich rozwiązań będzie o wiele łatwiejsze.


03-08-2015 Na fali - Dzień 24 - cz.II

Nowe przedsięwzięcia często bywają ryzykowne, a pozornie idealny plan złożony z wielu elementów może okazać się wadliwy. Jak iść pod prąd i nie poddawać się, czerpać korzyści z niepowodzeń, nie bać się nowego i nieznanego, swobodnie zarządzać projektem obarczonym dużym ryzykiem niepowodzenia i jak znaleźć równowagę w działaniach aby nie ponieść porażki?

To tylko część pytań, na które pomógł nam odpowiedzieć Marcelo Bravo, założyciel Oxford Pharma Science. Warsztaty pozwoliły skonfrontować pomysły z rzeczywistością, uzyskać profesjonalną ekspertyzę, a co najważniejsze kolejną porcję inspiracji oraz motywacji do działania na wielu polach.

03-08-2015 Było sobie życie... - Dzień 24 - cz.I

Nie wszystko nad czym pracujemy w laboratorium możemy wdrożyć w życie. Oprócz wizji potrzebujemy ochrony własności intelektualnej, inwestorów, wyznaczenia ambitnych kamieni milowych, planu biznesowego, efektywnego zarządzania i wiele innych kluczowych działań i założeń... Najważniejsze jednak aby wszystko działało spójnie.

Na dzisiejszych zajęciach pracowaliśmy na przykładach z Oxfordu i możnaby powiedzieć, że była to operacja na żywym organizmie, którą prowadziliśmy poprzez grę symulacyjną pod okiem Mireyi McKee i Michaela Bbogoro. Opracowywaliśmy i analizowliśmy wiele wdrożeń począwszy od rozwiązań opierających się na błonach biologicznych, sekwencjonowaniu DNA przez mechanizmy biologiczne po opiekę medyczną. Poznaliśmy wiele mechanizmów działających w świecie badań klinicznych i urządeń diagnostycznych. Analizowaliśmy każdy detal od oceny potencjału komercjalizacyjnego wynalazku, jego innowacyjności po potencjalny wpływ na społeczeństwo, a także zagrożenia rynkowe. Nowe, nieoczywiste czy przydatne to nie wszytskie przymiotniki określające innowacyjne rozwiązanie. Wdrożenia na rynku medycznym lub farmaceutycznym poprzedzają czasochłonne badania kliniczne, więc sam pomysł nie wystarczy. Bez zainteresowania klienta i wejścia na rynek w odpowiednim momencie nawet najlepsza idea może zostać szybko zapomniana.

Dziś uczyliśmy się jakich błędów nie popełniać. Nie ma jednej recepty na sukces, lecz warto trzymać rękę na pulsie i bacznie obserwować otaczające nas przedsięwzięcia.

02-08-2015 Weekendowe szkolenie - Dzień 23

Pisanie publikacji naukowych to konieczność w pracy każdego badacza, a brak wystarczających umiejętności w tym zakresie może utrudnić czy wręcz uniemożliwić rozwój kariery naukowej. Oczywiście podstawą jest praktyka, niemniej wielu trików ułatwiających pisanie tekstu i prezentację danych można się po prostu nauczyć od innych. I taki był też cel szkolenia które poprowadził Grzegorz Liśkiewicz. Dla porządku dodajmy może jeszcze, że na szkoleniu debiutantów nie było, wszak jednym z warunków wstępnych przyjęcia do programu TOP 500 Innovators było autorstwo bądź współautorstwo co najmniej trzech publikacji naukowych. Niemniej, nawet doświadczony autor zawsze może nauczyć się czegoś nowego, a przynajmniej skonfrontować swoje doświadczenia z doświadczeniami innych osób.

O samym szkoleniu napiszemy tak: Grzesiek poprowadził je znakomicie! Omówił wiele zagadnień dotyczących nie tylko samego procesu pisania, ale również dużo istotnych aspektów pobocznych, jak chociażby wskaźniki bibliometryczne czy koordynacja działań w przypadku publikacji wieloautorskich. Ponadto, jak już wspomnieliśmy, w szkoleniu wzięli udział doświadczeni naukowcy, stąd też wiele osób dodatkowo podzieliło się swoimi uwagami i spostrzeżeniami. Możemy też śmiało napisać, że nie było nawet jednej osoby, która nie dowiedziałaby się na szkoleniu czegoś nowego.

Nie podejmiemy się próby streszczenia omówionego materiału, był on po prostu zbyt obszerny i różnorodny. Mając jednak na uwadze to, że czytelnikami tego bloga mogą być naukowcy, którzy chętnie dowiedzieliby się choć części z tego, co nam dane było usłyszeć pozwolimy sobie umieścić tu link do strony firmy szkoleniowej Grześka, gdzie można np. pobrać darowy podręcznik efektywnego publikowania naukowego. Mamy nadzieję, że czytelnicy wybaczą nam tę małą reklamę. A oto zapowiadany link: www

01-08-2015 Kamienie - Dzień 22

Czas płynie nieubłagalnie dlatego też nie należy go marnować. O świcie wyruszyliśmy rozpoczynając kolejną równie niesamowitą wyprawę, tym razem na południowe wybrzeże. Zanim jednak dotarliśmy na wybrzeże na mapie zaznaczyliśmy wiele destynacji. Nauka jazdy na rowerze po lewej stronie i obycie z tymże kierunkiem ruchu na szosie nie poszła w las i pozwoliła na szybkie opanowanie odruchów poszukiwania dźwigni zmiany biegów w klamce.

Z pełnym przekonaniem stwierdzamy, że dzisiejszy dzień jest pod znakiem "kamienia". Dlaczego? W piewszej kolejności odwiedziliśmy słynne na całym świecie budowle megalityczne, których początki sięgają 3100 lat p.n.e.

Stonehenge, bo o nim mowa było miejscem kultu i przypuszcza się, że czczono tutaj Słońce i Księżyc. Hipotez dotyczących przenaczenia konstrukcji jest jednak wiele i na podstawie dotychczasowych odkryć możemy jedynie snuć przypuszczenia, że krąg ten to nie tylko miejsce kultu, ale także kryje tajemnice i uzdrowicielskie moce. Na Stonehenge składają się skalne konstrukcje oraz formacje wałów ziemnych okalających skały. Stonehenge odwiedzane jest każdego roku przez tysiące turystów, jednak prawdziwy najazd odbywa się w trakcie najrótszej nocy w roku zwanej także nocą druidów, kiedy to można podziwiać niesamowity spektakl, w którym Słońce gra pierwsze skrzypce. Stojąc wewnątrz kręgu można zaobserwować na niebie świetlistą ścieżkę przebiegającą nad głazem umieszczonym u wejscia do kręgu, a następnie wpadającą do wnętrza przez lukę pomiędzy kamieniami. Stonehenge to nie tylko kręgi. W otoczeniu kamieni odnaleziono dobrze zachowane ślady osadnictwa mezolitycznego. Miejsce to jest zjawiskowe i warte odwiedzenia o różnych porach dnia i roku, a spacerując dookoła kręgów można odnieść wrażenie, że miejsce to wygląda za każdym razem inaczej.

Kolejne kamienie robiące na odwiedzających ogromne wrażenie mieszczą się w miejscowości Cern Abbas w hrabstwie Dorset. Mowa tutaj o słynnym olbrzymie. Wizerunek skalnego olbrzyma powstał poprzez usunięcie trawy ze skał kredowych i rozciąga się na prestrzeni ponad 50-ciu metrów, a sama maczuga trzymana w dłoni ma 37 m długości. Powstanie Olbrzyma z Cern Abbas datuje się na 1694 r., lecz po dziś dzień pozostaje w pamięci turystów budząc ciekawość, a zarazem wiele kontrowersji.

Kamienie. Tym razem małe, średnie, duże i olbrzymie podziwialiśmy na południowym wybrzeżu na zachód od połączenia wysp z kanałem La Manche, w malowniczej miejscowości Worth Matravers. Początki zasiedleń datuje się na XI wiek kiedy to powstała kaplica w Purbeck, a na chwilę obecną zamieszkuje tu około 640 mieszkańców. W trakcie II-giej Wojny Światowej na wybrzeżu mieściła się stacja nawigacyjna utworzona tu na potrzeby lotnictwa. Wojsko z pomocą naukowców postawiło tutaj potężne radary będące zarówno narzędziem pracy, jak i symbolem nowoczesnej myśli technologicznej i przez kilka dekad były nieodzownym elementem krajobrazu Worth Matravers. Na szczęście dziś nie znajdziemy tu stacji, lecz piękne wybrzeże ze skalnymi formacjami. W trakcie odpływu można podziwiać monumentalne klify i niezliczoną ilość amonitów wśród kamieni wyłaniających się z wody.

W drodze powrotnej pod osłoną nocy odwiedziliśmy Salisbury, gdzie delektowaliśmy się lokalnymi deserami i dekorowaną kawą ciesząc się z każdej chwili spędzonej wspólnie na stażu.

31-07-2015 Spotkania z historią - Dzień 21

Na piątek zaplanowaliśmy wyprawę w nieznane i odkrywanie „pereł” Wielkiej Brytanii. Podążając szlakami światowego dziedzictwa po śniadaniu wyruszyliśmy do monumentalnej posiadłości wiejskiej z pałacem stojącym ponad 300 lat.
Pałac Blenheim mieści się w hrabstwie Oxfordshire, niedaleko Woodstock oraz uniwersyteckiego Oxfordu i jako jeden z niewielu obiektów w Wielkiej Brytanii został wybudowany w stylu barokowym. Miejsce to kryje w sobie wiele tajemnic i to właśnie tutaj przyszedł na świat Winston Churchill. Ku naszemu zaskoczeniu w Pałacu Blenheim można znaleźć także akcenty rodem z Polski, a w śród nich znajdziemy wazę od Stanisława Augusta Poniatowskiego lub zamek do głównych drzwi pałacu, który produkowany był kiedyś tylko w Warszawie.

Pałac mieści się w sercu malowniczych terenów z włoskimi ogrodami wypełniony pięknymi klombami, wieloma starymi drzewami i rzeźbami. Znaleźć tu można także ogrody wodne w stylu francuskim i tejemniczy ogród kryjący zjawiskową florę, a dookoła ogrodów jezioro. Wnętrze pałacu będącego podarkiem wdzięcznej monarchini Anny dla księcia Marlborough kryje wiele niespodzianek. Królowa Anna podarowała pałac Johnowi Churchillowi w nagrodę za zwycięstwo nad Francją na początku XVIII wieku pod Blenheim. Budowla została postawiona symbolicznie, a miejsce przepełniają wiekowe eksponaty. Legenda głosi, że podczas projektowania pałacu starano się odwzorować pole bitwy pod Blenheim. Mury pałacu kryją wieki historii i cała posiadłość wraz z ogrodami sprawia, że nie sposób o tym miejscu zapomnieć. Jeden dzień to za mało aby zaspokoić ciekawość i zmysły, stąd pozwolimy sobie na stwierdzenie, że z pewnością wielu z nas wróci w to miejsce na dłużej.

Starsze posty TUTAJ