Nowe posty TUTAJ

09-09-2015 - Mózg operacji - Dzień 60

Na porannych warsztatach spotkaliśmy się z Lesley Hetherington, z którą analizowaliśmy różne podejścia do zarządzania projektem oraz zasobami ludzkimi. Każdy z nas jest inny i dla każdego wiele zadań ma inny priorytet, dlatego istotny jest model jaki wybieramy w zarządzaniu. Dzięki odpowiedniemu zaangażowaniu oraz spójności działań możemy osiągnąć wiele w krótkim czasie. Oprócz omawiania modeli zarządzania analizowaliśmy także funkcje lidera. Lider to nie tylko mózg operacji. W zależności od dziedziny, złożoności grupy oraz zadań lider może mieć zupełnie inne cechy niż nam się wydaje. Niezależnie jednak od osobowości lider musi być otwarty na otaczający świat i cały czas zgłębiać wiedzę oraz doskonalić swe umiejętności. Jeśli wydaje Ci się Drogi Czytelniku, że jesteś dobrym liderem grupy i wiesz już wszystko to warto zrobić krok w tył oraz poszerzać horyzonty w innych dziedzinach. Tak też robiliśmy na dzisiejszych warsztatach.

Nasz czas na stażu dobiega końca i pora rozpocząć podsumowania. Z początkiem popołudniowej sesji podsumowaliśmy zaproponowane przez nas rozwiązania w dziedzinach, które bardzo odbiegają od naszej codziennej pracy. Po zaprezentowaniu rozwiązań uzyskaliśmy cenne opinie ekspertów, a jednym z nich był sam Andy Hopper, z którym mieliśmy już przyjemność spotkać się kilka dni temu. Proponowane rozwiązania miały być nieszablonowe, a jednocześnie proste i tanie w realizacji, a ocenie podlegało wszystko...od kreatywności, współpracy grupy po prostotę działań.

Podsumowywaliśmy nie tylko nasze rozwiązania, lecz również wszystko to czego nauczyliśmy się w trakcie warsztatów w szkole biznesowej, akademii przedsiębiorczości oraz to, co uzyskaliśmy dzięki konsultacjom ze stacjalistami. Nasz czas kurczy się w zatrważającym tempie dlatego wykorzystujemy każdą chwilę aby czerpać inspirację, a już jutro okaże się czy nasze pomysły są tak dobre jak nam się wydaje. Przed nami końcowe prezentacje oraz sesja posterowa...

08-09-2015 - Przedsiębiorczość dla pasjonatów - Dzień 59

O poranku odwiedziliśmy akademię przedsiębiorczości. Za nami wizyta w szkole biznesowej, w której spotkaliśmy się ze specjalistami z wieloletnim doświadczeniem w transferze pomysłów naukowych do przemysłu. Na zajęciach odkrywaliśmy potencjał innowacyjności i koncentrowaliśmy się na nowych dla nas zagadnieniach. Podejmowaliśmy się zadań wymagających współpracy z otoczeniem odbiegającym od środowiska naukowego, obieraliśmy nowe kierunki rozwoju analizowanych badań oraz przedsiębiorstw, a także skupialiśmy się na bieżącej aktywności przedsiębiorstwa w zestawieniu z innymi potentatami działającymi na rynku w podobnej dziedzinie. To właśnie dziś mieliśmy możliwość rozwoju konkurencyjności rozwijanego przez nas przedsiębiorstwa, a także tworzenia nowych działań na rzecz przedsiębiorczości. Redefiniowaliśmy wartości tworzone przez nasze przedsiębiorstwa oraz osadzaliśmy je w określonych realiach społecznych, tym samym dopasowując je do aktualnych i przyszłych potrzeb rynkowych.

Dziś zajmowaliśmy się głównie zmianami. Zmianami dotyczącymi przyzwyczajeń, zasad działania oraz określonych układów współdziałania grupy. Bez zmian nie przetrwamy i nie dopasujemy tempa rozwoju do zmieniających się uwarunkowań oraz potrzeb rynkowych. Musimy podejmować takie kroki aby nasze działania były jak najmniej bolesne, jednocześnie wprowadzając drastyczne zmiany. Najdrobniejsze błędy w zarządzaniu mogą kosztować nas utratę pozycji i mogą być one bardzo problematyczne. Dlatego też musimy reagować natychmiastowo, a idealne byłoby przewidywanie zmian. Nie możemy polegać na mitach opierając się tylko i wyłącznie na zasadach sprawdzających się dotychczas, gdyż do utrzymania pozycji oraz naszej konkurencyjności możliwa będzie kompletna restrukturyzacja. Wówczas stare zasady mogą być zupełnie nieprzydatne.

Na dzisiejszych warsztatach otrzymaliśmy do analizy wiele nowych zagadnień, a już jutro będziemy mieli okazję zaprezentować wyniki naszej burzy mózgów przed gośćmi zaproszonymi specjalnie na nasze zajęcia. Będzie działo się :)

07-09-2015 - Tajemniczy ogród - Dzień 58

Czy zatsanawiałeś się kiedyś Drogi Czytelniku skąd na świecie wzięły się grzyby, ile rodzajów grzybów występuje i jakie skutki ich działania można zaobserować wewnątrz i na organizmach żywych? Czy grzyby mają cokolwiek wspólnego z globalnymn ociepleniem? Czy grzybami można zarządząć? Czy można je wykorzystać w strategii zrównoważonego rozwoju? Co wspólnego mają grzyby z ekonomią? Czy można stworzyć bank DNA wszystkich gatunków roślin? Czy drzewo może mieć kod paskowy?

My, mieliśmy dziś okazję odpowiedzienia na te oraz na wiele innych pytań. Polemizowaliśmy i wymienialiśmy się faktami na temat przypraw i ziół oraz ich wpływie na lubianą przez wszystkich innowacyjność. Poznaliśmy nowych konsultantów w Kew, miejscu zieleni roślin oraz bieli kitla laboratoryjnego.

O świcie pod Kolegium Fitzwilliama podjechał autokar i wyruszyliśmy do Królewskich Ogrodów Botanicznych w zachodnim Londynie. Można go nazwać tajemniczym, gdyż tylko nieliczni mają szansę zwiedzić zakamarki każdego budynku znajdującego się w tymże ogrodzie. Budynków jest tam wiele, w tym szklarnie i szklarenki, restauracja i kawiarenki, ale nasza wyprawa nie zakończyła się tylko na nich. Odwiedziliśmy tutejsze laboratoria, w których naukowcy prowadzą badania nad przetrwaniem wielu zagrożonych gatunków, tworzą także nowe gatunki, opracowują idealne drzewa do produkcji paneli podłogowych, zajmują się ochroną roślin przed chorobami, grzybami, pleśniami i pracują nad wieloma, równie interesującymi zagadnieniami.

Wizytę uważamy za pomyślną. Spotkanie z naukowcami z Kew przyniosło wiele owocnych konwersacji oraz konsultacji. Dla wielu z nas spotkanie w tym miejscu potwierdziło, że grunt to interdyscyplinarność w badaniach. Inni poznali nieodkryty dotąd system, ale wspólnie przekonaliśmy się, że nawet badając rośliny można mieć wpływ. Wpływ na naukę, na życie, na otaczający nas świat. Nie bójmy się wyzwań i działajmy, a dobre zmiany nadejdą szybiej niż nam się wydaje.

06-09-2015 - Szkocka krata - Dzień 57

Niedziela. Nic w niej szczególnego poza tym, że to ostatnia nasza niedziela w Cambridge i to właśnie tutaj chcemy ją spędzić. Zaledwie kilka minut po 8:00 zebraliśmy się na auli w Kolegium Fitzwilliama, gdzie uczestnicy stażu będący jednocześnie pracownikami centrów transferu technologii przygotowali dla nas kilkugodzinne szkolenie z ochrony własności intelektualnej oraz wszystkiego z czym mają do czynienia na co dzień naukowcy oraz pracownicy tychże centrów.

Po szkoleniu zabraliśmy się za szybkie, ale bardzo wydajne planowanie popołudnia. Część z nas planowała spędzić ten weekend w Szkocji na pokazach lotniczych, lecz teleportacja tak dużych obiektów jak uczestnicy stażu nie jest jeszcze możliwa. Podróż samochodem n apółnoc wyspy byzajęłaby cały dzień zatem niedzielę spędziliśmy ze Szkotami w Cambridge. Oczywiście nic nie stało na przeszkodzie aby wybrać się do Laboratorium Cavendisha w poszukiwaniu teleportera, lecz o wiele szybciej było wziąć sprawy w swoje ręce i sprowadzić Szkotów do naszego kolegium.

Weekendowa laba jednak dziś skończy się i jutro ropoczniemy cykl zajęć podsumowujący szkolenia oraz dokonania i-Teamsów w trakcie całego stażu. Niedziela stała więc pod znakiem gonitwy. Ginitwy w pakowaniu, kupowaniu, zwiedzaniu wszystkiego co warte jest zobaczenia w Cambridge i okolicach, a nie zostało wcześniej zwiedzone przez natłok obowiązków.

Dzisiejszy dzień był idealnym przykładem blasków i cieni planowania zajęć w ostatniej chwili, jednak udało nam się zrobić wszystko co na dziś zaplanowaliśmy :)

05-09-2015 - Bak do pełna czyli wyprawa śladami atomu i Baby - Dzień 56

Przed nami ostatni tydzień w Zjednoczonym Królestwie Brytyjskim, więc nie sposób oprzeć się pokusie aby zatankować bak do pełna i podróżować w poszukiwaniu tajemnych zakamarków na wyspie. Część z nas dotarła dziś do stolicy, inni na wybrzeże, a niewielka grupa do Manchesteru.

Mamecestre, bo tak przez kilkanaście stuleci nazywał się Manchester, był niegdyś drewnianą warownią założoną przez Rzymian. Przez stulecia miasto przypominało targowisko, lecz wraz z rosnącym zapotrzebowaniem na tkaniny o różnych kolorach oraz teksturze stało się ono miastem włókienniczym. Początki XVII wieku przyniosły plagę wybijając ponad ćwierć populacji miasta, jendak miasteczko szybko odzyskało świetność i zaczęło słynąć z przemysłu włókienniczego specjalizując się z wyrobów wełnianych, bawełnianych, a później jedwabnych. Wraz z rozpoczęciem rewolucji przemysłowej pod koniec XVIII wieku wyroby włókiennicze rozsławiały Manchester w najdalszych zakątkach kraju. Z czasem zaczęto wydobywać tutaj także węgiel i wytworzono pierwszą maszynę parową, dzięki czemu przędzalnie rozrastały się w zawrotnym tempie. Pomimo, że początki XIX wieku przyniosły epidemię cholery doprowadzając do osłabienia potęgi przemysłu, to miasto stało się słynne z przemysłu włókienniczego już nie tylko na terenie kraju, ale także na świecie.

Początek XX wieku w Manchesterze zapoczątkował nową historię. W 1900 r. otworzono miejską bibliotekę, a 3 lata później ufundowano uniwersytet. Miasto rozrastało się i nie słynęło już tylko z włókiennictwa, ale także z produkcji mąki, biszkoptów oraz płatków śniadaniowych. Uniwersytet przyciągnął studentów, architektura turystów, a dziś Manchester słynie m.in. z przemysłu papierniczego, odzieżowego, lotniczego, elektrotechnicznego i maszynowego. Architektura tej aglomeracji jest wizytówką dawnej myśli technologicznej i warto spędzić tutaj trochę czasu aby poczuć klimat tego miasta.

My jednak podążaliśmy śladami historii nauki zatem warto wspomnieć, że to właśnie w Manchesterze po praz peirwszy rozszczepiono atom, a także opracowano pierwszy komputer naukowy. Pomimo, że komputer zajmował całe pomieszczenie, to nazywano go pieszczotliwie Baby. Został on opracowany na Uniwersytecie w Manchesterze przez F.C. Williamsa oraz T. Kilburna, a na jego podstawie opracowano późniejszy model Manchester Mark I, który konkurował z EDSAC z Laboratorium Matematycznego na Uniwersytecie w Cambridge. Ernesta Rutherforda chyba nie musimy przedstawiać, lecz warto wspomnieć, że zanim Noblista rozszczepił atom na Uniwersytecie w Manchesterze, zgłębiał on tajniki fizyki w Laboratorium Cavendisha na Uniwersytecie w Cambridge.

Choć czas płynie nieubłagalnie, a pracownie i laboratoria niczym nie przypominają tych sprzed stuleci, to Manchester nadal zaskakuje nosząc nie bez przyczyny przydomek granfenowego miasta. To właśnie tutaj znajduje się słynny Instytut Grafenu, a już niebawem stanie tutaj Innowacyjne Centrum Inżynieryjno-Grafeno, o którym z pewnością Drogi Czytelniku niebawem usłyszysz.

04-09-2015 - i-Teams - po kolacji - Dzień 55, część II

Popołudnie było pełne pracy i po zajęciach wróciliśmy do Kolegium Fitzwilliama aby dokończyć zaplanowane zadania oraz zakładane przez nas innowacje. W końcu tylko ciężka praca uzupełniona kreatywnością daje podwaliny do rozwoju. Opracowywanie końcowych prezentacji wymaga odpowiedniego rozkładu oraz uporządkowania pracy calego zespołu i pomimo, że pracowaliśmy nad projektem wspólnie przez ostatnie tygodnie i wydaje się nam, że wiemy już wszysko na ten temat to konieczne jest uwspólnienie całej wizji projektu po raz kolejny.

Musimy na bieżąco rozpatrywać alternatywy oraz monitorować zmieniające się trendy na rynku. Kilka tygodni to niewiele, ale czasem od tych kilku tygodni zależy powodzenie całego projektu.

Prezentacje końcowe powinny być wolne od słabych stron, więc przed nami długie wieczory, a nawet noce aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Oczywiście, nie ma projektów wolnych od słabych stron, lecz naszym celem jest teraz ich wykrycie, zminimalizowanie, przewidzenie trudności oraz ich usunięcie właśnie teraz, a nie na etapie dalszego rozwoju.

04-09-2015 - i-Teams - cała naprzód - Dzień 55, część I

Projekty i-Teams rozwijane są w zawrotnym tempie. W trakcie ostatnich tygodni zarówno na Uniwersytecie w Cambridge, jak i w Oksfordzie przychodziły nam do głowy różne pomysły, a niektóre początkowo noszące miano nieracjonalnych okazały się być strzałem w dziesiątkę. Pracując w interdyscyplinarnych zespołach bardzo szybko każdy z nas mógł wykazać się unikalną kombinacją umiejętności, co przekładało się na postępy pracy całego zespołu.

i-Teams to nie tylko praca w grupie. To próba dla wszystkich członków zespołu i jednocześnie walka o przetrwanie. Dzięki pracy nad wspólnym projektem na stażu przekonaliśmy się, że i-Teams to nie symulacja i tylko od nas zależy czy uda się nam wdrożyć proponowane rozwiązania. Za nami setki konsultacji, dziesiątki spotkań z przedsiębiorcami, a także rozmowy z inwestorami.

Przed nami tylko tydzień pracy na stażu TOP 500 Innovators i na porannych warsztatach pracowaliśmy nad wystąpieniami końcowymi, na które przybędzie wielu specjalistów.

To od nas zależy czy przekonamy ich do naszego pomysłu i dzisiejsze zajęcia miały na celu odpowiedzenie na najtrudniejsze pytania. Dziś przyszła pora na podsumowanie projektu oraz ocenę pracy każdego z osobna, całej grupy oraz opracowywanej technologii, gdyż już za tydzień końcowe wystąpienia.

Tutaj liczy się wszystko, ale... jesteśmy dobrej myśli. W końcu uczyliśmy się od najlepszych!

Inicjatywy Topowiczów 40.10

Zapraszamy na zawody współorganizowane przez naszą Topowiczkę!

03-09-2015 - Lotus, lotos, los - Dzień 54

Kolejne spotkanie z przygodą za nami. O poranku wyruszyliśmy do Parku Technologicznego nieopodal Norwich, leżącego na wschód od Cambridge. To właśnie tutaj innowacje wdraża się nie tylko w nauce, przemyśle, ale również wśród najmłodszych. W poszukiwaniu inspiracji dotarliśmy do Centrum Inżynieryjnego Hethel i szybko przekonaliśmy się, że zaraża się tutaj innowacyjnym i kreatywnym myśleniem każdego, kto przekroczy próg budynku. Budynek mieści warsztaty, w których chciałoby pracować wielu inżynierów. Specjaliści od konstrukcji pojazdów Lotusa nie tylko wykonują prace nad najnowszymi rozwiązaniami technologicznymi, realizują określone przedsięwzięcia, ale także spotykają się z uczniami szkół podstawowych, gimnazjów i liceów organizując warsztaty z kreatywnego myślenia oraz tworzenia wynalazków.

To właśnie tutaj od przedszkola uczy się obrazowania myśli, pracy na modelach oraz kreatywnego konstruowania prototypu wynalazku. Warsztaty poświęcane są naukom ścisłym, prototypowaniu, materiałom kompozytowym czy też testowaniu komponentów do budowania bolidów Lotusa. Czy wiedziałeś Drogi Czytelniku, że Lotus jest w stanie w ciągu kilku dni dostosować linię produkcyjną tak aby wyprodukować samochód, który dotyczchas był tylko w sferze wyobraźni? W Hethel można na własne oczy zobaczyć dorodziejstwa technologii. Miejsce to rozwija i pobudza wyobraźnię nie tylko wśród najmłodszych, ale także u naukowców. Spacerując korytarzami można swobodnie zajrzeć do nowoczesnego domu pasywnego złożonego z komponentów niczym klocki lego, uczestniczyć w pracach nad nowoczesnymi silnikami i turbinami, podziwiać nowoczesne aparatury medyczne, a nawet "pobawić się cudeńskiem" zwanym Zenos. Hethel jest niczym akademia wynalazców i dzięki wizycie w tym miejscu mieliśmy możliwość nawiązania cennych kontaktów, obserwowania nowych rozwiązań technologicznych, a także zdobycia kolejnej dawki inspiracji.

02-09-2015 - Malina w krainie pi - Dzień 53, część II

Po zajęciach zaparkowaliśmy rowery pod budynkiem Williama Gatesa w Cambridge, gdzie czekał na nas sam Andy Hopper, rodak i profesor na Uniwersytecie w Cambridge, który przyczynił się do rewolucji na rynku komputerowym. Prof. Hopper obecnie zarządza uniwersyteckim Laboratorium Komputerowym, w którym opracowywane są nowe rozwiązania technologiczne oraz informatyczne. Pomagał przy założeniu oraz rozwoju Ancorn Computers w latach '80-tych oraz Raspberry Pi, które zaskakuje po dziś dzień.

Spotkanie z Andym było niezwykle dynamiczne. Nawet nie zauważyliśmy jak szybko minęło kilka godzin spotkania, na które przybyliśmy wraz z Topowiczami z grupy 35.11. Przekonaliśmy się, że warto być jednocześnie naukowcem oraz przedsiębiorcą. Dzięki połączeniu prac badawczych z badaniami aplikacyjnymi i ich wdrażaniu w życie możemy obserwować plony, które dotychczas były tylko malutkim ziarenkiem wśród tysiąca podobnych pomysłów.

Ucieszyły nas również słowa, że należy inwestować w młodych, gdyż często z pozoru szalone pomysły okazują się diamentami, które wymagają jedynie drobne oszlifowania i...zapewniamy Drogi Czytelniku, że warto było czekać tygodniami na to spotkanie.

 

02-09-2015 - Wielkie tapetowanie - Dzień 53, część I

Klient klientowi nierówny, tak samo jak pomysł. Ta sama idea może być rozwijana na 711 sposobów, a nawet więcej i przy odrobinie chęci każde rozwiązanie może być unikalne. Na dzisiejszych warsztatach wręcz "tapetowaliśmy". Za pomocą szablonów przygotowywaliśmy końcowe plany biznesowe, dzięki którym pokonujemy kolejne kroki w realizacji naszych zamierzeń. Zmierzyliśmy się z licznymi przeciwnościami, trudnymi pytaniami i pułapkami, ale warsztaty były intensywne i pełne ciekawych zwrotów akcji.

Każdy kto chce załozyć start-up wcześniej czy później musi zmierzyć się ze szczegółowym określeniem celu oraz poszczególnych etapów rozwoju projektu. Z pomocą przychodzą algorytmy postępowania, dzięki którym w dalszych krokach rozwoju o wiele łatwiej opracować długofalową strategię firmy. Gdy już wiemy jaki rynek nas interesuje i wydaje nam się, że więcej nie możemy dowiedzieć się, po dogłębnych analizach musimy skrupulatnie określić działania komunikacyjne przełożone na cele marketingowe, a co za tym idzie...biznesowe. Dziś nie tylko układaliśmy końcowy plan biznesowy, ale także strategię komunikacji, będącą w danej chwili złotym środkiem innowatora chcącego rewolucjonizować świat.

Na dzisiejszych warsztatach ściany pokrywały setki karteczek i tysiące opisów. Grunt to kreatywność, która przekłada się na potencjalną efektywność. Zajęcia były pełne intrygujących zagadnień, a każda z grup pracująca nad swym projektem przedstawiała coraz nowsze oraz coraz bardziej zaskakujące rozwiązania rozwoju technologii oraz działania marketingowe. Ludzki umysł jest pełen tajemnic i jeśli tylko w sytuacjach podbramkowychnie nie damy się zamknąć w sztywnych ramach projektu to możemy osiągnąć naprawkę wiele...

01-09-2015 - Konsultacje i inne akcje - Dzień 52, część II

Niemal każda firma prowadzi liczne analizy aby sprawdzić te same zmiennie w różnych konfiguracjach lub przedziałach czasu, a wiedza i doświadczenie całego zespołu pomagają w realizacji projektów. Dzięki sprawnej współpracy zespołu możliwe jest jednoczesne zarządzanie ryzykiem, optymalizacja procesów w trakcie projektowania oraz produkcji naszych wynalazków, gromadzenie danych i wiele innych działań.

Jednak do sprawnej pracy zespołu interdyscyplinarnego potrzeba sprawnej komunikacji, na którą składa się wiele elementów. Dialog... Dialog jest najważniejszy. Konieczna jest sprawna komunikacja oraz regularny przepływ informacji w celu określenia kamieni milowych, zdefiniowania celu, możliwych alternatyw, poglądów, spostrzeżeń i opinii. Bez sprawnego dialogu nawet najlepiej prosperująca grupa może szybko przestać funkcjonować.

Dzisiejsze popołudnie część z nas spędziła na konsultacjach ze specjalistami, naukowcami i przedsiębiorcami. Korzystając z wachlarza możliwości czas po zajęciach poświęciliśmy rozwojowi naszych pomysłów, projektów, wynalazków, a przed nami noc i-Teams, czyli dla każdego coś dobrego!

01-09-2015 - Papier, nożyczki, kamień - Dzień 52, część I

Dzisiejsze warsztaty stoją pod znakiem zarządzania. Podejmowanie się nowych przedsięwzięć nie jest trudne, jednak co zrobić aby działanie nie zakończyło się na słomianym zapale? Warto zastanowić się nad samym procesem selekcji projektu. W chwili rozwoju pomysłu musimy zdecydować się, jaką drogę obrać. Czy będziemy rozwijali w nieskończoność produkt lub usługę, a może przestawimy się na nowy tor podejmując się coraz nowszych zadań. Musimy zastanowić się jakie konsekwencje poniesiemy w związku z podjętą decyzją. Czy będziemy zmuszeni zwiększyć przestrzeń potrzebną do pracy poprzez poszerzenie zaplecza badawczego lub zatrudnienia nowych pracowników? Jeśli postanowimy kogoś zatrudnić to czy ma to być osoba wyspecjalizowana w jednej dziedzinie, czy przewidując kolejne działania rozwoju naszego pomysłu zatrudnimy osobę szybko uczącą się i prężnie działającą, nawet jeśli wybór ten będzie wiązał się z dodatkowymi szkoleniami?

Zanim jednak zaczniemy od zatrudniania, kupowania nowego sprzętu czy też organizowania większej przestrzeni do pracy zacznijmy od zdefiniowania celu i rozpatrzenia wszelkich możliwych alternatyw. Rozważmy zwiększenie kryteriów oceny wyborów i wybierzmy te pomysły, które będą miały największe szanse powodzenia po przeskoczeniu pierwszych płotków, nawet jeśli nie są one szablonowe. Jakie jest ryzyko? Niezależnie od branży, doświadczenia i pomysłu musimy stale pamiętać o ryzyku. Naukowcy często tracą czujność skupiając się na detalach np. w laboratorium, oddając się pracy doświadczalnej w murach uczelnianych często nie zauważają, że to nie tego oczekuje od nas otaczający nas świat czyli rynek i konsumenci. Obecnie potrzebujemy kompleksowych rozwiązań i powinniśmy już od początkowych etapów rozwoju pomysłów współpracować ze specjalistami z różnych dziedzin, przemysłem, innymi placówkami, nawet jeśli badania są na bardzo wczesnym etapie rozwoju. Umożliwi to uniknięcie wielu błędów oraz szybsze wdrożenie badań w postaci gotowego produktu.

Ktokolwiek chciał zostać naukowcem z pewnością nie raz marzył o wynalezieniu nowej substancji, plastiku, leku, skonstruowaniu nowoczesnej maszyny, która mogłaby zrewolucjonizować technologię. W chwili zetknięcia z rzeczywistością często zapominamy, że oprócz naszego "podwórka" istnieją też inne branże, które potrzebują naukowców i zapominamy, że my, naukowcy także potrzebujemy nienaukowców do realizacji naszych pomysłów.

Dzisiejsze zajęcia pomogły nam w odpowiedzeniu na wiele pytań i zastanowienie się co by było gdyby... Analizowaliśmy i rozmawialiśmy. Przeprowadziliśmy wiele symulacji oraz planów, dzięki którym oceniliśmy jakie szanse na wdrożenie ma nasz produkt. Zajęcia te były wartościowe dla każdego uczestnika szkolenia, niezależnie od tego czy jest informatykiem, chemikiem, mechanikiem czy lekarzem. Wszak, najlepiej jest czerpać wiedzę oraz inspirację u źródła, a właśnie tutaj, w instytucie zajmującym się produkcją wszystkiego co ludzki umysł jest w stanie wymyślić odbywały się dzisiejsze warsztaty.

31-08-2015 - Święto Bankowe a bank skarbów historycznych - Dzień 51

Bank Holiday to święto państwowe zwane także Świętem Bankowym i dzień ten, jako wolny od pracy wypadł właśnie dziś, w ostatni poniedziałek sierpnia. Korzystając z okazji nadrabiamy zaległości w odkrywaniu nieznanego w Cambridge, stąd też dzisiejszy Bank Holiday to eksploracja historii, sztuki oraz naukowych ekspedycji, a naszym celem jest znalezienie wielu skarbów i pereł ukrytych w tutejszych muzeach.

Wyruszając śladami starożytnych cywilizacji oraz rozwoju kultury trafiliśmy do wspominanego w poprzednich wpisach Muzeum Fitzwilliama leżącego vis a vis Judge Business School oraz blisko rzeki Cam. Muzeum to należy do jednego z 16-tu muzeów w całym Cambridge i jest nie tylko miejscem do zwiedzania, ale także nauki. Muzeum ściśle współpracuje z wieloma wydziałami m.in. Wydziałem Matematyki Stosowanej i Fizyki Teoretycznej, Laboratorium Cavendisha, Wydziałem Historii Sztuki czy też Manuskryptów i Książek Drukowanych i Wydziałem Chemii. Współpraca z wieloma wydziałami gwarantuje solidne oraz interdyscyplinarne badania, zatem podążając za obecnymi trendami muzeum Fitzwilliama spełnia także funkcje centrum innowacji i badań.

Obok wspaniałych kolekcji na uwagę zasługuje działalność edukacyjna tejże placówki. Organizowane są tutaj liczne programy szkoleniowe i edukacyjne dla różnych lub mieszanych grup odbiorców, w tym dla dzieci, młodzieży, rodzin, studentów, seniorów i podopiecznych ośrodków specjalnej troski. Mają tu miejsce liczne spotkania lunchowe połączone ze spotkaniami popularyzującymi naukę i wystawami. Wszystkie inicjatywy organowane są przez pasjonatów, którzy dzielą się wiedzą z takim zapałem, że ma się ochotę ich słuchać godzinami. Czas spędzany w Muzeum Fitzwilliama płynie zdecydowanie za szybko i aby nacieszyć się tym miejscem jak najdłużej wyruszyliśmy do niego w pośpiechu, tuż po ulubionych jajkach na bekonie w kolegium Fitzwilliama.


Muzeum zdecydowanie wyróżnia się stylem od budynków stojących w pobliżu, a nawet o wiele przecznic stąd. Główna fasada z wyrazistymi kolumnami korynckimi przypomina świątynię grecką, której pilnują monumentalne lwy. Za rok muzeum będzie obchodziło 200-lecie, lecz wygląda jakby miało zaledwie kilkadziesiąt wiosen. Zostało ufundowane w 1816 roku kiedy to miało stanowić miejsce do przechowywania manuskryptów, arcydzieł malarzy oraz rzeźbiarzy, a także instrumentów muzycznych. Założycielem był Viscount Fitzwilliam, kolekcjoner i pasjonat, który przekazał swe kolekcje Uniwersytetowi w Cambridge wraz z kwotą 100 tysięcy funtów, będącej dwa stulecia temu zacnym podarkiem wystarczającym na postawienie muzeum będącego po dziś dzień „niezapomnianą galerią”. Od czasu darowizny do budowy sporo wody w rzece Cam przepłynęło, jednak szczęśliwie w 1848 r. muzeum otwarto dla zwiedzających. Fitzwilliam jednak nie osiadł na laurach i dalej gromadził kolekcje przekazując je muzeum i tak, bardzo szybko na ścianach zwiedzający mogli ujrzeć malowidła Rubensa, Moneta, Picassa czy też Breughela i Constabla. Dziś można znaleźć tu także wiele śladów starożytnych cywilizacji z Egiptu, Grecji, Cypru i Rzymu. Muzeum Fitzwilliama kryje wiele tajemnic i słynie ze swych unikalnych zbiorów w najdalszych zakątkach Wielkiej Brytanii.

Po Fitzwilliamie przyszła pora na ekspedycje polarne. W poszukianiu śladów historii dotarliśmy do Muzeum Polarnego, mieszczącego się nieopodal Muzeum Fitzwilliama. Na początku poprzedniego stulecia muzeum to pełniło funkcję magazynu do przechowywania drobnego ekwipunku oraz zdobyczy z wypraw na Arktykę i Antarktydę. Z czasem zaczęto w nim przechowywać także wszelkie przyrządy i ubrania niezbędne do ekspedycji na oba koła podbiegunowe. Muzeum Polarne jest częścią Polarnego Instytutu Scott'a, przynależącego fo Uniwersytetu w Cambridge, założonego w 1920 r., a sam instytut został nazwany na cześć kapitana Scott'a, który zmarł na antarktydzie w 1912 r.

Pomimo niewielkich rozmiarów muzeum to mieści wiele cennych eksponatów. Można tu znaleźć sanie, okrycie, dzienniki polarników, malowidła, sekstansy, a nawet pingwiny. Nie spodziewaliśmy się tak dużej różnorodności, a jeśli nie wierzysz Drogi Czytelniku, że to małe miejsce może pomieścić tyle pereł, to z pewnością powinieneś sam przekonać się o tym odwiedzając muzeum. Dzisiejsze Święto Bankowe było dla nas rozbiciem banku ze skarbami i z pewnością w wolnej chwili odwiedzimy te muzea ponownie.

30-08-2015 - Zaraz odpalę gondolę - Dzień 50

O statkach, jachtach lub łódkach słyszał każdy, lecz o puntingu niekoniecznie. Punting jest jedyny w swoim rodzaju i jeśli planujesz Drogi Czytelniku wybrać się do Cambridge, to powinien on znaleźć się na liście atrakcji w Twoim planie podróży. Bilety można nabyć na każdym rogu, a najlepiej wybrać się o poranku, kiedy to wody rzeki Cam są puste. Punting to pływanie łodzią, zwykle 6-cio osobową, a jej siłą napędową są mięśnie osoby kieującej kijem. Tak, kijem Drogi Czytelniku. Ochotnik otrzymuje kij o długości około 2.5 - 3 m, którym należy odbijać się od dna rzeki. Dla ułatwienia niektóre kije są wykonane z aluminium, jednak najlepsi w tej dziedzinie stosują wyłącznie drewniane. Myślisz łatwe? Otóż, nie jest to prosta czynność. Kij waży kilka kilogramów, a dno rzeki jest spowite mułem, stąd grzęźnie on w dnie i tylko sprawny ruch obrotowy może pomóc w jego wydostaniu. Nurt rzeki jest niewielki, lecz chwila nieuwagi może zakończyć się pływaniem wpław i ratowaniem kija, bez którego powrót jest trudniejszy. Punting to atrakcja zapewniająca wiele radości i zapewniamy, że popłyniemy na puntingu jeszcze niejednokrotnie.

Wyprawa łodzią z kijem po rzece jest pełna niespodzianek i umożliwia obejrzenie pięknych obiektów w Cambridge z zupełnie innej perspektywy. Można podziwiać tu m.in. King's College i sąsiadujący z nim Clare College w pełnej krasie oraz wiele innych kolegiów, a kolejną z atrakcji są tutaj mosty, w tym każdy inny. Stoi tu słynny Most Matematyków, którego konstrukcja od początku budowy różniła się od innych w całym Cambridge. Lata temu matematycy zaprojektowali drewniany most, w którego konstrukcji próżno szukać spoiw, łączeń i śrub. Most stał i stał, jednak ludzka ciekawość wzięła górę, a ciekawscy nie dowierzali, że most ten opiera się tylko na prawach fizyki i rozmontowali go doszukując się ukrytych spoiw. Niestety bez matematycznego projektu nieumiejętni konstruktorzy nie potrafili złożyć mostu bez pomocy dodatkowych śrub, czy też łączeń i zmontowali go tak jak podpowiadała im intuicja. Poszły w dłoń ogromne, mosiężne pręty, podkładki i młotki. Pomimo, że most stanął z dodatkowymi spoiwami, to jego matymetyczne początki są znane w całym Cambridge i z pewnością już zawsze będzie zwany on mostem matematyków.

Po wyprawie łodzią po rzece przyszła pora na jadło, a nic nie smakuje lepiej niż posiłek na świeżym powietrzu. Aby uzupełnić zasoby białek, tłuszczy i węglowodanów udaliśmy się do nadrzecznego parku Jesus Green, na którym można nie tylko wypoczywać, uprawiać sporty, prowadzić ciekawe rozmowy, ale także rozpalić grill. Pobliskie restauracje są dziś szturmowane przez turystów, więc korzystając z okazji spożywaliśmy pyszności przygotowane według receptury zapracowanego uczestnika stażu, a przygotowane przez nas potrawy były dziś strawą dla ciała i ducha.

Po wybornym posiłku, w celu zachowania równowagi we wszechświecie popołudnie spędziliśmy pracując nad projektami i-Teams, a część z nas odbyła zaplanowane spotkania i narady w różnych zakątkach miasta. Przed nami ostatnie tygodnie pobytu na stażu i przyszła pora na podsumowania i wystąpienia końcowe, od których będą zależały dalsze losy projektów oraz współpraca.

29-08-2015 - Hej ho, do pracy by się szło - Dzień 49

Puntualnie o 8:30 rozpoczęliśmy szkolenie, które prowadzili nasi specjaliści z Centrów Transferu Technologii, Dagmara, Ela i Damian. W każdym kraju panują odrębne zasady w zakresie ochrony własności intelektualnej, dlatego szkolenie pomogło nam w odpowiedzeniu na wiele nurtujących pytań. Analizowaliśmy prawa panujące podczas patentowania w Polsce, w obrębie Europy, Stanów Zjednoczonych, a także na cały świat. Zapoznaliśmy się z ukrytymi zapisami kryjącymi się za umowami podpisywanymi z naszymi współrpacownikami oraz zawiłymi aspektami prawnymi. Omówione zostały zasady podpisywania umów w zależności od grantu, gdyż nie każdą umowę warto podpisywać jeśli dysponujemy grantem na badania o potencjale komercjalizacyjnym, na badania podstawowe lub na popularyzację nauki. Nawet jeśli nie musimy zajmować się finansami, to warto być za pan brat ze znajomością zapisów dotyczących podatku i o wiele łatwiej będzie nam podejmować decyzje i podpisywać dokumenty wiedząc czym jest VAT kwalifikowalny. Każdy z prowadzących zajął się omawianiem innego tematu, jednak w porze lunchu stanowiły one całość i dały nam pełen obraz zasad, praw i reguł, które do dziś wydawały się nam nadal niejasne lub po prostu nieprzyjazne. Po raz kolejny odbyliśmy szkolenie prowadzone przez nas dla nas, dzięki czemu nasz "networking" rozwija się jeszcze lepiej.

 

Weekend to także dobra pora na nadrobienie zaległości w raportach, publikacjach i na inne prace zdalne nad projektami trwającymi cały czas w rodzimych murach uczelni. Czasu jednak nie zatrzymamy i mobilizujemy siły aby mieć jak najwięcej czasu na spotkania, zebrania, a także zwiedzanie i inne aktywności tutaj, w Cambridge. Czy wspominaliśmy już Drogi Czytelniku, że od początku stażu nie tylko poruszamy się co dzień na rowerach, ale aktywność fizyczną kontynuujemy także w innych formach?

Każdego poranka Jola prowadzi ćwiczenia z rozciągania. Niezależnie od dnia tygodnia czy pogody, poranne rozciąganie z Jolą ma miejsce na długo przed śniadaniem o 6:00 rano na świeżym powietrzu, czyli o godzinie, która dla niektórych nie istnieje albo jest środkiem nocy. Popołudniami, tuż po zajęciach i na krótki czas przed kolacją Damian prowadzi zajęcia z tabaty. Po tabacie początkowo ma się ochotę zakończyć żywot, lecz po ochłonięciu i obserwacji efektów ćwiczeń nie sposób odmówić sobie kolejnego morderczego treningu. Późnymi wieczorami, po kolacji, spotkaniach i zebraniach część z nas regularnie ćwiczy na basenie, siłowni, co dwa wieczory rozgrywamy turnieje piłki w piłkę nożną, Kasia prowadzi zajęcia a'la zumba, inni biegają po okolicy z Frankiem, a na dokładkę Jola po raz kolejny prowadzi wieczorne lub nocne ćwiczenia z rozciągania, a następnie z jogi, połączonej z innymi technikami. Różnorodność jest tak duża, że nie sposób nazw wszystkich ćwiczeń powtórzyć. Każdego wieczora ćwiczenia są poszerzane o kolejne elementy, tak aby następna partia ciała dała o sobie znać. Dzięki ćwiczeniom na trawie, w blasku księżyca można poczuć się jak pan i władca każdego mięśnia, o którego istnieniu wcześniej wielu z nas nie miało pojęcia. Dla każdego cos dobrego, gdyż każdy znajdzie tutaj coś dla siebie!

Popołudnie w Cambridge to idealna pora aby delektować się atmosferą jaka tutaj panuje. Obecnie trwają wakacje, więc na uliach jest więcej turystów niż studentów, jednak odwiedzając kolejne kolegia można odczuć magię tego miasta. Dzisiejsze popołudnie dla niektórych z nas rozpoczął się o poranku wiele kilometrów stąd, jednak wieczorem zasiądziemy wspólnie do kolacji relacjonując swe odkrycia brytyjskich pereł wśród zabytków i miejscowości, a także wymienimy się doświadczeniami ciesząc się z każdej chwili spędzonej na stażu.

 

28-08-2015 - To tu, to tam - Dzień 48, część III

Część z nas popołudniu została w Hauser Forum, który w tak słoneczny dzień jak dzisiejszy mieni się kolorami zachęcając do pozostania w nim dłużej. Konsultacje, spotkania, zebrania i inne działania przebiegały w niezwykłej atmosferze i popołudnie uznajemy za bardzo owocne. Dziś zapadło wiele kluczowych decyzji, a dodatkowo wybraliśmy projekt oraz kolorystykę koszulek projektowych, z którymi dumnie wrócimy ze stażu.

Po kolacji pora na kolejne atrakcje. Wieczór to dobra okazja do dalszej integracji zatem wybraliśmy się wspólnie z Koordynatorami i drugą grupą 35.11 do słynnego na całą okolicę lokalu Maypole, który powstał w 1982 roku i od tamtej pory jest miejscem spotkań studentów, przedsiębiorców i biznesmenów z całego Cambridge. Lato w Cambridge jest wyjątkowo słoneczne, więc mogliśmy delektować się świeżym powietrzem na zewnątrz budynku, a pozytywna aura sprzyjała nowym pomysłom. Już dziś planujemy kolejne przedsięwzięcia oraz podejmujemy inicjatywy, które będziemy wdrażali w życie w przyszłym roku, w końcu do odważnych świat należy :)

28-08-2015 - Komu bije dzwon? - Dzień 48, część II

Przed nami kolejne starcie zespołów i-Teams. Powoli zbliża się czas prezentowania rozwijanych przez nad idei oraz opracowywanych technologii. Dziś zgłębialiśmy tajniki w zakresie zarządzania projektem na etapie pozyskiwania inwestorów. Mamy już współpracę, zaplecze badawcze, złoty pomysły i plan biznesowy. Każdy z pomysłów jest na innym poziomie wdrożenia na rynek, jednak do ostatecznego wdrożenia na rynek nawet tych najbardziej zaawansowanych projektów potrzeba jeszcze kilka etapów. Prezentacja końcowa będzie ogromnym wyzwaniem gdyż projekty muszą spełniać liczne kryteria, a przede wszystkim przypaść do gustu specjalistom oceniającym je.

 

Czeka nas trudne zadanie, a do końca stażu coraz mniej czasu. Dzisiejsze warsztaty pozwalają nam na liczne konsultacje i zadawanie pytań, na które odpowiedzi mieć opanowane przed kolejnymi rozmowami z inwestorami. Jeszcze teraz mamy możliwość ulepszania pomysłów, technologii, planów biznesowych, a nawet reklamy. Część wykładowa dotyczyła rynku oraz wielu zagadnień z nim związanych. Najtrudniejsze jest sprostanie wymaganiom klienta, przekonanie Go do naszego produktu oraz podtrzymanie zainteresowania przez długi czas, dlatego rozmawiamy, rozmawiamy i jeszcze raz rozmawiamy po to, aby dowiedzieć się jak najwięcej. Otrzymaliśmy dziś wiele cennych wskazówek, a w tym jak przekształcić naukę i badania w biznes, jak dzielić się wiedzą aby skutecznie rozwinąć pomysł i uzyskaliśmy odpowiedź na wiele innych, nurtujących pytań.

Gdy wynaleziono układy chłodzące wiele osób zastanawiało się po co komuś lód. W krótkim czasie okazało się, że lód jest złotym środkiem w wydłużaniu przydatności do spożycia wielu produktów, a dziś stosowany jest we wszystkich dziedzinach począwszy od przemysłu po medycynę. Grunt to dobry pomysł oraz wpasowanie się w potrzeby konsumenta, ale oprócz tego istnieje szereg zależności i reguł, którym należy sprostać na początkowych etapach rozwoju pomysłu. Później może być tylko lepiej. Z punktu widzenia inwestora prościej jest zainwestować w niewielkie firmy pomimo, że są one obarczone dużym ryzykiem niepowodzenia, gdyż są one otwarte na nowe pomysły i starając się zaistnieć robią co mogą aby produkt był pożądany oraz dobrej jakości. Przed małymi firmami stoi jednak o wiele więcej płotków, na których można bardzo szybko potknąć się. Obecnie stoimy na dolnych szczeblach drabiny komercjalizacji, więc dzisiejsze warsztaty pomagają nam o omijaniu tychże płotków i rozwoju pomysłów oraz organizacji pracy przed założeniem start-upów.

28-08-2015 - Stand-up - Dzień 48, część I

O poranku dotarła do nas Adelina Chalmers i na zajęciach doskonaliliśmy warsztat w zakresie prezentowania nie tylko tematów badawczych, ale również tematów odbiegających od nauki i badań akademickich. Każdy zainteresowany miał możliwość starcia z żywiołem czyli wystąpienia przed publicznością bez ustalonego wcześniej planu i tematu wystąpienia.

Celem było przekonanie publiczności do danego tematu i po każdym wystąpieniu otrzymywaliśmy cenne wskazówki. Możemy nieskromnie stwierdzić, że idzie nam coraz lepiej i po powrocie dzięki Adelinie oraz licznym ćwiczeniom i pracy damy wiele dobrych wystąpień.

27-08-2015 - Innovation Forum - Dzień 47, cz. III

Większość wieczorów spędzamy na rozmowach i spotkaniach z osobami, z którymi udało nam się nawiązać kontakt i często także współpracę. Pomimo, że większość z nich odbywa się w małych grupach, to zwykle raz w tygodniu odbywają się spotkania otwarte, na które zapraszamy więcej osób. Tak też jest dziś. Na dzisiejszy wieczór zaplanowaliśmy spotkanie z Innovation Forum i zaprosiliśmy na nie także naszych gości, brokerów. Innovation Forum to prężnie działająca organizacja wspierająca innowacje nie tylko na terenie Wielkiej Brytanii, ale także w Europie. Jej celem jest promocja zrównoważonego rozwoju i praktyk biznesowych zarówno w małych przedsiębiorstwach, jak i w dużych koncernach. Innovation Forum pomaga we wdrożeniach, jest mostem komunikacyjnym pomiędzy firmami, inwestorami, naukowcami, a nawet rządem. Organizacja ta chętnie pomaga w promocji oraz wymianie pomysłów, promocji praktyk innowacyjnych i poprzez własną, prężną działalność obrazuje siłę napędową jaka tkwi w dobrym pomyśle, entuzjazmie oraz innowacji. Na spotkanie przybył sam CEO Innovation Forum i była to idealna okazja do podjęcia nowych przedsięwzięć, współpracy, poszerzenia działalności Innovation Forum w Polsce, a także promocji polskiej nauki, innowacji oraz wymiany informacji i doświadczeń w podobnych działaniach. Kolejny wieczór uważamy za owocny i niecierpliwie czekamy na kolejne, zaplanowane spotkania.

27-08-2015 - Goście, goście - Dzień 47, cz. II

Do kolegium Fitzwilliama dotarli dziś brokerzy innowacji, będący także uczestnikami programu TOP 500 Innovators, lecz w poprzednich edycjach na Stanfordzie oraz w Berkeley. Kolegium, w którym mieszkamy i w którym odbywa się część zajęć poświęcimy osobny wpis, jednak na wzmiankę zasługuje dziś przynajmniej słynna rzeźba kozła z wikliny, która stoi od dawna na kampusie i stanowi symbol Kolegium Fitzwilliama. Fitz Billy, bo tak ma na imię maskotka tego kampusu był jedną z atrakcji dzisiejszego popołudnia i między innymi Billego pokazaliśmy nowym Kolegom i Koleżankom.

27-08-2015 - Pole do popisu - Dzień 47, cz. I

Innowacje, inkubacje i inne -acje, a wszystko po to aby inspirować, poszerzać horyzonty i rozwijać. Każdy dzień na stażu jest inny i po raz kolejny mamy możliwość nawiązania wielu kontaktów oraz poznania miejsc, do których dostęp jest ograniczony jeśli nie jest się związanym z daną placówką. Zajęcia rozpoczęliśmy z Alexem Smeetsem w kolegium Fitzwilliama i przebiegły one bardzo dynamicznie. Na pierwszy ogień poszła analiza przypadku, później analizowaliśmy ekosystemy różne od tego z Cambriege, a następnie wsiedliśmy w autokar zwany tutaj "coach" aby zawiózł nas do parku technologicznego Babraham.

To właśnie tam kontynuowaliśmy analizę różnych ekostystemów oraz różnic w infrastrukturze oceniając szanse powodzenia przy rozwijaniu technologii w każdym z nich. Następnie odbyliśmy spotkanie z wieloma pracownikami centrum transferu technologii, naukowcami, którzy zrobili karierę skupiając cały potencjał na badaniach aplikacyjnych, w tym z Polakami, po czym odbyliśmy spotkanie z samym szefem tegoż parku technologicznego. Wyprawa do Babraham Research Centre była niebywałą okazją do poznania tutejszej infrastruktury i przekonania się po raz kolejny, że dolina krzemowa nie istnieje tylko i wyłącznie w Kalifornii, ale jest także tutaj...w złotym trójkącie Cambridge-Oxford-Londyn.

Spotkania przedsiębiorcami i naukowcami były inspirujące i stymulujące do działania zarówno tutaj, jak i w kolejnych parkach, które odwiedziliśmy. Wizyty w tychże placówkach to niebywała okazja do odbycia spotkań i konsultacji, dlatego też dzisiejszy grafik był bardzo napięty. Po Babraham przyszła pora na Chesterford Research Park, w którym czekali na nas przedstawiciele parku, umówieni na spotakanie naukowcy, konsultanci i przedsiębiorcy. Dzięki takiej różnowrodności każdy miał możliwość nawiązania współpracy oraz zaprezentowania swych idei, wynalazków czy też gotowych prototypów. Po kilku godzinach spotkań przyszła pora na spotkanie z Brytyjskim Stowarzyszeniem Parków Technologicznych (UK Research Parks Association). Po licznych rozmowach o poranku i w południe byliśmy przekonani, że niczego więcej już nie dowiemy się o tutejszych badaniach, infrastrukturach, ekosystemach, planach, przedsięwzięciach, jednak organizatorzy po raz kolejny sprostali oczekiwaniom i z zajęć i spotkań wyszliśmy z głowami naładowanymi nowymi pomysłami, poszerzonymi horyzontami oraz z planami do działania tutaj, w Cambridgje, jak i po powrocie ze stażu. Jesteśmy naukowcami z nieograniczonymi możliwościami, a otaczający nas świat to pole do popisu, więc warto realizować zajmować się badaniami aplikacyjnymi, gdyż tylko tak możemy mieć wpływ na otaczający nas świat.

26-08-2015 - Networking c.d.n. - Dzień 46, część III

75 osób to sporo, więc dziś kolejna część integracji w innej konfiguracji i dzięki koordynatorom z Cambridge mieliśmy cały lokal w Klubie Polonia tylko dla siebie. Obie grupy mają zajęcia w różnych lokalizacjach, więc wieczór jest jedyną okazją aby wymienić się refleksjami ze stażu, informacjami, nawiązać współpracę i "networkować". Dziś zamiast na kampusie kolegium Fitzwilliama "networkujemy" w innym składzie niż ostatnio i ku naszej uciesze mamy gości z Polski. Otóż, dziś dołączyli do nas brokerzy innowacji :)

26-08-2015 - ifM czyli tworzenie małe i duże - Dzień 46, część II

Wieczór jest dobrą porą aby zaaranżować spotkanie lub odwiedzić kolejną placówkę badawczą lub biznesową. Dziś przyszła pora na ifM - Institute for Manufacturing, w którym studenci, doktoranci i naukowcy wymyślają i wytwarzają najróżniejsze rozwiązania technologiczne. Powstają tutaj twory małe i duże, od nanoukładów po urządzenia, które zajmują sporo miejsca. Powstają tu rzeczy namacalne, lecz aby zaplanowany produkt był innowacyjny, zanim powstanie jego prototyp odbywają się liczne spotkania w zakresie strategicznego planowania, tworzenia map (wspomniany przez nas już wcześniej roadmapping) i konsultacje związane z ulepszaniem prototypu.

W ifM ma miejsce każdy etap wytwarzania prototypu, począwszy od tworzenia nowej idei, przez liczne, mniej lub bardziej owocne burze mózgów, konsultacje ze specjalistami, wymiana informacji pomiędzy inżynierami oraz przedsiębiorcami, a także wiele innych etapów, bez których nie powstałyby liczne produkty użytku codziennego. Większość z nas prowadzi badania empiryczne, dlatego też niezwykle ucieszyliśmy się z możliwości zapoznania się z możliwościami tutejszych laboratoriów projektowania oraz wytwórstwa, a wyprawę do ifM uważamy za owocną oraz godną polecenia.

26-08-2015 - Nie taki straszny jak go malują - naukowiec - Dzień 46, część I

Dziś co nieco o mediach. Transmisja służy do przekazu informacji. Można to czynić na sposób przewodowy lub bezprzewodowy. Informacja będzie przekazywana optycznie lub impulsem elektrycznym. Owszem, media służą to transmisji, ale także do komunikacji społecznej. Dzisiejszy wpis poświęcimy mediom, lecz nie będzie tu mowy o sygnałach, drutach, odbiornikach i światłowodach. Media, bo o nich mowa można wykorzystać jako narzędzie aby dotrzeć do szerokiego grona odbiorców. Na dzisiejszych zajęciach poznawaliśmy liczne techniki rozmowy z mediami, a także techniki radzenia sobie ze stresem w trakcie wywiadów.


Artykuły naukowe są publikowane po to aby usprawnić komunikację pomiędzy naukowcami, są jednak zaledwie ułamkiem tego co jest codziennie publikowane, a nie ma to wiele wspólnego z nauką. Media mają nie tylko funkcje społeczne, ale i kulturowe, informacyjne, dlatego jeśli chcemy dotrzeć do innej niż naukowcy grupy odbiorców to musimy odpowiedzieć sobie na początku na pytanie kto będzie naszą grupą docelową i dla kogo będzie nasz przekaz? Dzięki temu o wiele prościej będzie dobrać nam formę przekazu informacji. Gdy już wybierzemy grupę to musimy postawić sobie cel i określić co chcemy osiągnąć za pomocą wybranej przez nas formy przekazu. Niestety, zarówno cel jak i wybrana grupa odbiorców nie są jednak receptą na sukces i jeśli chcemy dotrzeć naszym przekazem do odbiorców inni niż naukowcy to musimy mówić w sposób przejrzysty i ciekawy.

Na dzisiejszych warsztatach zgłębialiśmy tajniki dotyczące występowania przed kamerami, kontaktów z dziennikarzami, stylem wypowiedzi, komunikowania się z wykorzystaniem słów kluczowych, utrzymywania uwagi na temacie i na wypowiedzi, a także omawialiśmy techniczne aspekty wystąpień przed kamerą. Na zajęciach odpowiadaliśmy sobie na liczne pytania. Jak nie dać się oddziaływaniu mediów i jak oddziaływać na media? Jak będąc naukowcem komunikować się z biznesem? Jak wykorzystać media w kształtowaniu rzeczywistości rynkowej i jak budować markę? Jak nie dać się sprowokować dziennikarzom i jak unikać prowokacji? Analizowaliśmy także zasady udzielania wywiadów i często popełniane błędy. Ćwiczyliśmy mowę ciała, kontakt wzrokowy, natężenie głosu w trakcie wywiadu, a przy wielu wystąpieniach trzeba było napocić się.

 

Przed kamerami występowaliśmy w trakcie stażu wiele razy, jednak dzisiejszy warsztat różnił się wszystkim od poprzednich wystąpień. Nie prezentowaliśmy ustrukturyzowanego tematu i nie mieliśmy czasu na przygotowanie. Prowadzący co chwilę wyciągał pytania z kapelusza, a niektóre z nich prowokowały do odpowiedzi odbiegającej od zadanego tematu. Sam prowadzący, Paul Casciatto jest dziennikarzem z wieloletnim doświadczeniem i dzięki jego wskazówkom udzieliliśmy dziś wiele dobrych wywiadów, i co ważne, dobrze bawiliśmy się.

25-08-2015 - Networking - Dzień 45, część II

Śmieją, jedzą, rozmawiają, tańce, hulanka, swawola, ledwie wieczór rozpoczęli, cha cha, chi chi, hejże, hola. Starosta siadł na końcu stoła, podparł się w boki jak basza, hulaj dusza, hulaj - woła, niechaj panuje swoboda, zabawa i integracja!

Postępy komunikacji doprowadziły do zbliżenia różnych narodów, krajów i społeczności, jednak w nauce pomimo dostępu do komunikacji nadal ciężko jest przełamać bariery i wyjść poza swoją dziedzinę. Jeśli nic z tym nie zrobimy to utkniemy w martwym punkcie. Przyszłość leży w naszych rękach, więc stawiamy na klasyczną komunikację, bez udziału mediów społecznościowych lub wynalazków elektronicznych.

Koordynatorzy w Cambridge przygotowali dla nas niespodziankę i dzisiejszy wieczór spędziliśmy w Klubie Polonia wraz z drugą grupą 35.11, która niedawno wróciła z Oxfordu do Cambridge. Viva integracja! Kolejny wieczór integracyjny już niebawem :)

 

25-08-2015 - W jak wizyta w Imperial War Museum - Dzień 45, część I

Wtorek spędziliśmy w Imperialnym Muzeum Wojny w Duxford, którego początki można datować na połowę I-szej Wojny Światowej, kiedy to powstało jedno z pierwszych w Wielkiej Brytanii lotnisko wojskowe. Na obecnie stojące tutaj muzeum składa się wiele hangarów podzielonych tematycznie, a wśród nich hala z maszynami, którym pasjonaci pracujący tutaj dają drugie życie. Co ciekawe można swobodnie spacerować ścieżkami i obserwować prace nad renowacją wielu maszyn. Jeśli jednak myślisz Drogi Czytelniku, że większość maszyn tu eksponowanych to wraki, mylisz się. Wiele samolotów jest ozdobą, lecz całkiem sprawną. Na dowód wystarczy podejść bliżej samolotu aby przekonać się, że ciepło rozchodzące się przyjemnie po hangarze nie pochodzi od klimatyzacji, czy tez grzejników, lecz od silników samolotów, które kilka godzin wcześniej pracowały. Wieloma samolotami można odbyć lot widokowy i nie spodziewaliśmy się tak dużej różnorodności przy ich wyborze.

Odwiedzając muzeum można nie tylko spacerować po wnętrzach samolotów pasażerskich lub podziwiać kokpit myśliwca. W muzeum tym pracują pasjonaci i weterani, których historie są bardziej interesujące niż niejedna książka czy też film sensacyjny rodem z Hollywood. Weterani przynoszą ze sobą pamiątki, zdjęcia z przyjaciółmi z dywizjonu, mundury, odznaczenia, pozostałości broni białej i palnej, a niektórzy z nich nawet odłamek granatu, który utkwił kilkadziesiąt lat temu głęboko pod skórą twarzy. Rozmowa z Nimi jest niezmiernie pouczająca i wspaniałą lekcją historii, którą możemy polecić każdemu, niezależnie od wieku i zainteresowań.

 

Muzeum jest podzielone na wcześniej wspomniane strefy. Można tu znaleźć nie tylko dział poświęcony maszynom latającym w przestworzach, ale także pomieszczenie będące miejscem operacji wojskowych z 1940 r., strefę lądowych maszyn wojennych, a także działających w otchłaniach morskich oraz wiele innych ustrojstw, które niejednokrotnie zaskakują odwiedzających w każdej grupie wiekowej.

Odwiedzając muzeum warto przeznaczyć na nie cały dzień. Miejsce to jest pełne perełek, które zostały zbudowane w latach kiedy nie było tak zaawansowanej elektroniki jak teraz, hal z robotami, nawigacji satelitarnej i wielu dóbr technologicznych, bez których obecnie nie wyobrażamy sobie powstania maszyn latających, morskich i lądowych. Wszystko co znajduje się w tym muzeum zostało zbudowane kiedyś rękoma, a jeśli się zastanowimy...nie było wtedy także internetu i prostych instrukcji do rozbudowy maszyn, bez których wielu inżynierów obecnie nie poradziłoby sobie. Wszystko co możemy podziwiać w Imperialnym Muzeum Wojny w Duxford opiera się tylko i wyłącznie na myśli technologicznej.

Muzeum to kryje wiele latających legend. Stoją tutaj m.in. Memphis Belle okrzyknięty latającą fortecą, Blackbird szybki jak błyskawica czy też ogromny B-52, tak wielki, że stojące obok samoloty zdają się być maleństwami. Przechadzając się pomiędzy latającymi, jeżdżącymi lub pływającymi gigantami można spotkać wielu pilotów, którzy chętnie opowiadają o tym jak siedzi się za sterami aktualnie latających maszyn czy też wojskowych, równie chętnie opowiadających o ich pracy.

Jeśli jeszcze nie byłeś w tymże muzeum Drogi Czytelniku lub nie masz pomysłu na weekend, warto zaplanować wycieczkę do tego miejsca. Jesteśmy pewni, że nie pożałujesz! My z pewnością tutaj niebawem wrócimy.

24-08-2015 - My dla nas - Dzień 44, część II

Po raz kolejny wieczorem, w kolegium Fitzwilliama miało miejsce szkolenie, które organizowaliśmy sami. Każdy uczestnik grupy 40.10 chętnie dzieli się wiedzą, począwszy od wiedzy związanej z rozwijanym projektem badawczym, przez wiedzę z zakresu ochrony własności intelektualnej, pisania wniosków grantowych, po nawiązywanie współpracy i wiele innych.

Dzisiejsze szkolenie prowadziła Monika dzieląc się informacjami na temat nawiązywania współpracy interdyscyplinarnej na drugim końcu globu. Monika ma na koncie wiele staży zagranicznych i chętnie opowiadała o swoich doświadczeniach. Warto wymieniać się doświadczeniami, zatem szybko szkolenie przerodziło się w dyskusję na temat poszczególnych etapów stażu, od pisania wniosku po pisanie raportów po powrocie ze stażu. Wieczorne szkolenia możemy podsumować stwierdzeniem, że "nasz networking kwitnie", a staż w ramach programu TOP 500 Innovators jeszcze nie zakończył się i kolejne spotkania przed nami.

 

24-08-2015 - Weteran czy żółtodziób? - Dzień 44, część I

Co różni polityka i sprzedawcę od naukowca? Można by także zapytać czy naukowiec, sprzedawca i polityk mają ze sobą cokolwiek wspólnego? Nasza odpowiedź brzmi TAK, w szczególności jeśli weźmiemy pod uwagę umiejętność prezentowania określonego tematu, produktu, idei. Na dzisiejszych zajęciach zgłębialiśmy tajniki prezentacji wyników badawczych, gdyż to właśnie od umiejętnej prezentacji wyników zależy często dalszy rozwój kariery w nauce. Wydaje się Drogi Czytelniku, że temat ten pojawiał się wcześniej i towarzyszy nam przez większość czasu, jednak na dzisiejszych zajęciach po raz kolejny wykładowca zaskoczył nas warsztatem.

Dzisiejsze zajęcia miały charakter wykładowo-warsztatowy, a naszym przewodnikiem po sztuce prezentacji była Adelina Chalmers. Na początku zajęć definiowaliśmy audiencję, do której będziemy przemawiali. Wszak, prezentacja wyników prac badawczych wygląda zupełnie inaczej jeśli mówimy do specjalistów w danej dziedzinie, naukowców z różnych dziedzin, inwestorów lub do audiencji nie mającej nic wspólnego z nauką. Z pozoru proste zadanie okazało się być wyzwaniem, gdyż definiowanie audiencji to nie wszystko i jest ściśle połączone z czasem trwania prezentacji, stopniem użycia zaawansowanej nomenklatury i terminologii. Należy jeszcze opanować mowę ciała, modulować głos, pilnować czasu i wielu innych równie ważnych elementów prezentacji. Niezwykle charyzmatyczna część wykładowa szybko została uzupełniona warsztatem. Każdy miał okazję zaprezentować dowolny temat w obrany sposób, a nagrodą była konstruktywna krytyka. Złudne wrażenie bycia weteranem w prezentacji zostało szybko zburzone i poznaliśmy wiele technik prezentacji i kluczowych elementów, na które wcześniej mogliśmy nie zwracać uwagi a są niezmiernie istotne i konieczne do opanowania na kolejnych stopniach wtajemniczenia w miarę rozwoju kariery naukowej. Pitch, bo tak potocznie mawia się o chwytliwym przemówieniu królował dziś w wielu odsłonach, a umiejętności zdobyte na dzisiejszych zajęciach, w tym pitch "w windzie" będziemy mieli okazję zaprezentować tuż po zajęciach na spotkaniach z inwestorami oraz wieloma osobami z parków technologicznych oraz Uniwersytetu w Cambridge.

23-08-2015 - Serce Wielkiej Brytanii i czas - Dzień 43

Weekend to idealna okazja do zwiedzania, dlatego też niedzielny poranek zaprowadził nas do Londynu, będącego sercem Wielkiej Brytanii. Na szczególną uwagę zasługuje dzielnica Południowego Kensington, w którym znajduje się Imperial College otoczony muzeami i to właśnie one są dziś naszym celem. Na początek dnia odwiedziliśmy Muzeum Historii Naturalnej, gdyż nie sposób oprzeć się pokusie obejrzenia szczątków dinozaurów pomimo, że wielu z nas było tutaj wiele razy. Na uwagę zasługują nie tylko eksponaty, ale również sam budynek, którego budowa trwała 7 lat, a oddany został do użycia w 1881 roku. Jak myślisz Drogi Czytelniku ile eksponatów znajduje się w tymże muzeum? Kilka tysięcy, a może kilkanaście? Podpowiemy tylko, że ziiimno! Nie są to nawet setki tysięcy eksponatów, ale ponad 70 milionów! Tak, Drogi Czytelniku, milionów. Całe muzeum jest podzielone na strefy tematyczne, wśród których można znaleźć najróżniejsze działy, od paleontologii, entomologii, botaniki, po działy poświęcone minerałom. Muzeum Historii Naturalnej przez 105 lat funkcjonowało jako część Muzeum Brytyjskiego i od 1986 r. zaczęło rozrastać się. Zostało ono połączone wtedy z Muzeum Geologicznym, a jego ekspansja trwa do dziś. W 2009 r. otworzono tutaj Centrum Darwina poświęcone ewolucji, a na dodatek znajdują się tutaj liczne laboratoria badawcze, które także można odwiedzić, tak samo jak mieszczący się na zewnątrz budynku ogród. Nie sposób odwiedzić wszystkie strefy w jeden dzień, dlatego przed wizytą w muzeum warto zaplanować całą wyprawę i ustalić plan zwiedzania.

Część z nas była tutaj wielokrotnie, lecz za każdym razem muzeum to zaskakuje i chce się je odwiedzać ponownie. Natura poszukiwacza jednak bierze górę i część z nas odwiedziła stojące obok muzea, w tym Muzeum Nauki oraz Muzeum Wiktorii i Alberta. W Muzeum Nauki mamy wrażenie, że czas tutaj zatrzymał się. Można podziwiać wiele fascynujących eksponatów, których nazw trzeba czasem szukać w encyklopediach. Oprócz tego maszyny i machiny, urządzenia i silniki, makiety, instrumenty, akcesoria, automaty, agregaty...a wszystko w jednym miejscu. Miłośnicy zielonej energii również znajdą coś dla siebie odwiedzając dział m.in. z panelami słonecznymi. Historia Muzeum Nauki jest ściśle związana z Muzeum Wiktorii i Alberta i rozpoczyna się w 1857 roku, kiedy to nastąpiło jego otwarcie. Obecnie teren, na którym otwarto pierwszą wystawę eksponatów należy do Muzeum Wiktorii i Alberta, jednak przez wiele lat teren należał do Muzeum Południowego Kensington, którego częścią było właśnie obecne Muzeum Nauki. Choć część zakamarków tego muzeum znamy na pamięć to nie mogliśmy sobie odmówić kolejnej wizyty w jego murach odkrywając coraz to nowsze eksponaty dając się nie raz zaskoczyć.

W związku z tym, że Kensington to dzielnica muzealna nogi zaprowadziły nas także to wspomnianego już Muzeum Wiktorii i Alberta kryjącego tajemnice historii z całego świata. Można tu podziwiać nie tylko sztukę i rzemiosło artystyczne. Miejsce to powstało jako muzeum Południowego Kensington i od 1852 roku zaskakuje oraz inspiruje. Można tu znaleźć eksponaty liczące nawet 5 tysięcy lat, a ich ilość jest tak ogromna, że muzeum trzeba odwiedzić wielokrotnie aby poświęcić choć kilkanaście sekund każdemu eksponatowi.

Nie będziemy rozpisywać się Drogi Czytelniku o tych muzeach. Zapewniamy, że odwiedzając Londyn warto zarezerwować wolny czas na wizytę w tychże właśnie miejscach. Nawet jeśli nie jesteś miłośnikiem sztuki, pasjonatem nauki czy też nie napawasz entuzjazmem patrząc na rekonstrukcje zwierząt prehistorycznych, to i tak dasz się tutaj niejednokrotnie zaskoczyć i z uśmiechem na ustach będziesz wracał.

22-08-2015 - Kanban czy kij i marchewka - Dzień 42

Jeśli nie możesz dotrzeć do Londynu, to Londyn dotrze do Ciebie. Dziś na kampusie w kolegium Fitzwilliama powitaliśmy Nicka Couttsa z Imperial College mieszczącego się w stolicy Wielkiej Brytanii.

Nie trzeba być specjalistą od zarządzania i nie trzeba stosować różnych metod w tej dziedzinie, jednak może to skutkować powielaniem błędów wśród członków zespołu badawczego, które będą przekładały się na końcowy całokształt projektu. W zarządzaniu projektem badawczym konieczne jest szybkie zdefiniowanie ograniczeń tj. czas, zasoby oraz zakres badań i obowiązków. Po określeniu głównego celu przydatne staje się zwiększenie przewidywalności w projektach, przyspieszenie ich realizacji, minimalizacja kosztów związanych z realizacją oraz minimalizacja nieprzewidzianych kosztów. Na warsztatach z Nickiem definiowaliśmy zasady zarządzania projektami naukowymi.

Można by koncentrować się tylko na samym procesie wytwarzania produktu końcowego lub definiować techniczne sposoby tworzenia danego wynalazku. Możliwa jest tylko kontrola pracy współpracowników lub koncentracja na podejmowanych decyzjach. Można skupiać się tylko na jakości produktu, monitorować pracę zespołową lub usprawniać procesy organizacyjne. Co jeśli celem jest nastawienie na motywację zespołu, skupienie na samym produkcie końcowym, a dokumentacja i biurokracja stają się dla nas nie istnieć? Może warto skupiać się tylko na technicznych szczegółach wytwarzania produktu, niezależnie od tego czy jest to produkt namacalny tj. czujnik, czy też wirtualny w postaci innowacyjnej platformy internetowej. Może lepiej opierać się na zespole projektowym i wizualizacji pracy oraz jej przepływie pomiędzy pracownikami?

Metod zarządzania projektami jest bardzo wiele i można je podzielić na kategorie organizacyjne, zarządcze, adaptacyjne, wytwórcze, a nawet hybrydowe, łączące adaptację i organizację. Dobór metodyki zależy od wielu czynników, począwszy od specyfiki pracy, dziedziny badawczej, struktury zarządczej, a także nastawienia samego kierownika projektu. Istotne jest czy ważne są dla nas same czynności wykonywane przez współpracowników. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie czy chcemy kontrolować wszystko dookoła siebie, czy jesteśmy nastawienia na sam cel projektu lub na zespół ludzi złożony z różnych indywidualności, a może najważniejsze są dla nas poszczególne etapy projektu i osiąganie tym sposobem celu krok po kroku? Nie każda metodyka nadaje się do zarządzania projektami w różnych dziedzinach. Jedna będzie odpowiednia dla projektów IT, a inna do produkcji matryc. Najważniejsze jest dostosowanie samej metodyki do uwarunkowań projektu oraz konkretnych potrzeb zespołu.

Na dzisiejszych warsztatach poznaliśmy wachlarz metod zarządzania projektami. Z metodyką Kanban, Prince2, MPBok, TenStep, Scrum jesteśmy za pan brat i o wiele łatwiej będzie nam wprowadzić zmiany w projektach po powrocie ze stażu.

Zarządzanie projektem to jednak nie wszystko. Popołudnie poświęciliśmy ewaluacji projektów począwszy prowadzenia rekrutacji po ewaluację końcową. Istotne jest czy realizacja założonych projektów przyczyni się do osiągnięcia założonych na samym początku realizacji celów. Ważna jest nie tylko sama ocena skuteczności projektu i poszczególnych działań w grupie, ocena założonych rezultatów i celów, ale także siła oddziaływania, skuteczność i trwałość efektów wykonywanych prac.

 

Nick Coutts był przewodnikiem po metodach oceny i zarządzania projektami badawczymi i dzięki jego charyzmie i doświadczeniu dzisiejsze warsztaty były wspaniałą lekcją dla wszystkich, niezależnie od tego na jakim stopniu wtajemniczenia naukowego znajdują się i czy w danej chwili kierują lub wykonują prace w projekcie badawczym.

21-08-2015 - i-Teams - 5 w 1 - Dzień 41

Przyszła pora na nowe wyzwania i dziś każda z grup i-Teams otrzymała liczne zadania, nad którymi trzeba było główkować. Na początek projektowaliśmy grafikę i materiały reklamowe przedstawiające schemat naszego wynalazku, a następnie przygotowywaliśmy się do kolejnego starcia z klientami. Analizowaliśmy przykłady skutecznego coachingu i kontaktu z partnerem biznesowych oraz klientem.

Warto zastanowić się nad własnym stylem prowadzenia rozmów oraz przeanalizować panujące konwencje. Schematy działania w nauce są odmienne od biznesowych i dlatego chcąc wdrażać opracowywany wynalazek musimy przeanalizować nie tylko same historie zakończone sukcesem, ale zgłębić wiedzę o tych pomysłach, które zakończyły się fiaskiem. W ten sposób będzie o wiele łatwiej zmienić nasze dotychczasowe działania, a to być może przełoży się na nieoczekiwane rezultaty w szybkim czasie. Dziś wcielaliśmy się w role klienta i inwestora, a następnie kończyliśmy prace nad zaprojektowaniem materiałów reklamowych w postaci posterów.

Starsze posty 1-20, 21-40